https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Niedźwiecki zapłacił głową za konflikt z urzędnikami

Sławomir Bobbe
Jaka będzie przyszłość Łukasza Niedźwieckiego?
Jaka będzie przyszłość Łukasza Niedźwieckiego? Dariusz Bloch
- Po przyjściu do ratusza Łukasza Niedźwieckiego powoli narastał spór między nim, a częścią dyrekcji. Tę próbę sił wiceprezydent przegrał - mówią pracownicy Urzędu Miasta Bydgoszczy.

PRZECZYTAJ:Paweł Czyrny spotkał się z załogą MZK. Przekonał do przerwania strajku [WIDEO][ZDJĘCIA]

[break]
- Łukasz Niedźwiecki zderzył się z urzędniczym betonem, a jego pojęcie o pozyskiwaniu funduszy przez samorząd było bardzo niewielkie. Nie oznacza to, że nie chciał pogłębić swojej wiedzy, bo chciał. Tyle że szefostwo wydziałów nie kwapiło się do współpracy, a prośby o informacje kończyły się dostarczaniem stosów analiz, tabel, harmonogramów i wykresów. Te musieli przygotowywać szeregowi urzędnicy. Dyrekcja mocno pracowała nad tym, by zepsuć wizerunek wiceprezydenta wśród nich - mówi pracownik jednego z wydziałów.

Wprost wymienia się dwie osoby, które były w konflikcie z wiceprezydentem - Henrykę Ławską, obecną dyrektor Wydziału Rozwoju Miasta, i Izabelę Szczesik-Zobek, dyrektor biura Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych.

- Ten próbował ratować sytuację, organizował nawet jakieś spotkania, na których opowiadał, że jesteśmy jedną wielką rodziną i razem pracujemy na sukces, tyle że te coachingowe techniki budziły raczej rozbawienie kadry, niż rzeczywiście motywowały ją do pracy - wspomina urzędnik.

Sytuacja się więc zaostrzała, zaczęły się pojawiać skargi na mobbing, bo wiceprezydent twardo próbował egzekwować pewne zachowania u urzędników. Powołano specjalną komisję, która miała zbadać te zarzuty. Ostatecznie komisja stwierdziła, jak ujął to prezydent Rafał Bruski, „zachwianie relacji międzyludzkich”, a nie mobbing.

- Ta komisja nie miała sensu, urzędnicy latali na zeznania, które nic nie wniosły. Jej pracy przyglądał się wnikliwie sekretarz miasta, więc jak komisja mogłaby stwierdzić mobbing. To tak, jakby sekretarz strzelał do siebie - uważa jeden z urzędników.

Sama dyrektor nie chce komentować konfliktu. - Zrobiono ze mnie „twarz” tego sporu, a byłam zaledwie jedną z osób, które współpracowały z wiceprezydentem. Dla mnie ten temat jest zamknięty - uważa dyrektor.

Do przesilenia doszło w chwili, gdy Niedźwiecki udał się na długi trzytygodniowy urlop. Dyrektor Izabela Szczesik-Zobek „rzuciła papierami” i postanowiła odejść z ratusza, co spotkałoby się z zadowoleniem wiceprezydenta. Wkrótce okazało się jednak, że Szczesik-Zobek zostanie... dyrektorem biura ZIT, a wiceprezydent Niedźwiecki zapragnął odejść ratusza. Zbiegło się to z pracą komisji mobbingowej.

Ratunkiem dla wiceprezydenta miało być objęcie stanowiska prezesa MZK, które szczęśliwym zbiegiem okoliczności zostało zwolnione przez Pawła Czyrnego. Łukasz Niedźwiecki idealnie się do tego nadawał, przez długi czas podlegał mu również ZDMiKP w Bydgoszczy. Miał wyprostować sprawy w spółce tak, by była ona mniej kosztowna dla budżetu. Tyle że ratusz rozegrał to w sposób najgorszy z możliwych. Na jednej konferencji prasowej prezydent powiedział niejasno, że Niedźwiecki odchodzi ze względu na konflikty, a chwilę później rekomendował go na stanowisko prezesa MZK i zapewniał, że załoga nie straci na zmianach w spółce. Tyle że MZK nazywana jest - nie tylko zresztą w ratuszu - „bydgoskimi górnikami”. A to ze względu na związkową siłę, zorganizowanie i heroiczną obronę własnego stanu posiadania.

- KDD może wykonywać przewozy na tym samym poziomie jakościowym, ale o wiele taniej. W MZK pracuje prawie tyle samo ludzi co w ratuszu, ponad 1000, ale kierowców jest tam 500. Cała reszta to administracja i np. mechanicy. Ale mamy nowy tabor, kolejny trafi do spółki wkrótce, jest na gwarancji. Po co tylu ludzi ma być „pod parą”, jak nie będzie czego naprawiać? MZK nie wygra w otwartym przetargu, bo ma za wysokie koszty. Koszty, które pokrywają mieszkańcy miasta - uważa bydgoski urzędnik.

Ta gra w „Niedźwieckiego” była aż nadto czytelna dla związkowców i załogi spółki, stąd tak histeryczna reakcja na nominację. Ratusz był zaskoczony skalą protestu i postanowił dla świętego spokoju poświęcić wiceprezydenta Niedźwieckiego. Czy rzuci mu jeszcze koło ratunkowe?

Komentarze 12

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

w
wotan
W MZK pracuje 580 kierowców prawie 200 motorniczych. Reszta ok 400 osób to mechanicy ZA i ZT oraz pracownicy utrzymania torów i sieci, pracowników administracji jest poniżej setki. Poza tym W KDD pracują osoby na emeryturach, zwolnione z MZK za przyjście do pracy pod wpływem alkoholu, niewielu natomiast jest tam pracowników zatrudnionych na etat. Poza tym nowy sprzęt też się psuje dowodem tego jest "nowy" Swing z Pesy który częściej stoi niż jeździ.
P
Pracownik MZK
Wozy na gwarancji też się psują, a żadna fabryka nie ustawi serwisu u klienta...
Kierowców tylu, a motorniczych to nie łaska policzyć?
KDD zatrudnia zwolnionych, za alkohol, byłych kierowców MZK. Przecież widzimy ich, za kierownicami Solbusów... Zatrudnia też na umowę zlecenie, na "działalność", jeździ dużo emerytów. Taką mam mieć przyszłość ja, ojciec dwóch córeczek??? Na zleconko po 240 godzin? Niedługo Bydgoszcz zostanie wiochą, zabita dechami, z kolejkami pełnymi dziadków.
W
Wojtek
Czym z Komorowskiego do onkologii?!?!?!?!
B
Bydgoszczu
A dlaczego ten Pan nie chce być motorniczym? Też godna praca. A może sprzątacz? U mnie na osiedlu potrzebują w ADM. Żadna praca nie hańbi.
K
Kolarz
Przestańcie wymyślać jakieś historie o zatrudnieniu w Pronaturze. Przecież to jakieś bajki wyssane z palca. Człowiek odchodzi pracować na własny rachunek, więc nie dorabiajcie niestworzonych historii
j
jaro
Taki człowiek to skarb... Gdzie go nie zatrudnia tam daje sobie radę w braniu kasy i udawaniu kompetentnego... A jakie ma zasługi... Dla Bruskiego, oczywiście...
p
pasażer
Przywrócić autobus 84 Dworzec / szpital Onkologiczny .Apeluję .Nie chcę wycieczki po mieście i przesiadek
a
analityk
scislej to stracił wlosy
j
janek
Kolesiarstwo nadal jest Bruski daje Niedzwieckiemu stanowisko w pro natura
b
bydgoszczanka
Ta ja tu czegos nie rozumiem. Ten człowiek dostaje etat w pro naturze i media o tym nie piszą? Znowu kolesiostwo... On nie powinien znaleźć sie w żadnej miejskiej spółce, wszechstronnie uzdolniony człowiek jak nie mzk to spalarnia.
c
czarna chmura
Tak zapłacił głową, że jego du.a wylądowała u kolesia z klubu Bruskiego w Pro-Naturze, jak na to spojrzeć z tej strony to faktycznie przecież to spalarnia śmieci.
a
antek
antek kilka lat temu miałem przyjemność jako petent rozmawiać z tym człowiekiem, którego mogę określić jako zarozumiałego......
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski