Czy to koniec błyskotliwej kariery wiceprezydenta, która - jak się wydaje - załamała się kilka dni temu? Łukasz Niedźwiecki zaczynał w sektorze prywatnym, skąd trafił, w wieku 37 lat, na stanowisko prezesa Bydgoskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego. Choć, jak się mówi, jest protegowanym posła Platformy Obywatelskiej Pawła Olszewskiego, to nie przypomina wielu partyjnych „towarzyszy”, którzy za zasługi, ale bez kompetencji, zasilali miejskie spółki i ratuszowe stanowiska.
Stoi za nim spore doświadczenie - jest absolwentem Zarządzania i Marketingu na ATR w Bydgoszczy i podyplomowych studiów z coachingu. Przed objęciem funkcji w BPPT był m.in. zastępcą dyrektora Oddziału Korporacyjnego BRE Bank SA, naczelnikiem wydziału w Centrali Banku Pocztowego SA i managerem w Reiffeisen Bank SA. Pracował również jako dyrektor w firmie Meble SMS i prowadził własną firmę Best Business Solutions. Ukończył kilkadziesiąt specjalistycznych kursów, m. in. z funduszy unijnych.
PRZECZYTAJ:Łukasz Niedźwiecki zapłacił głową za konflikt z urzędnikami
Choć BPPT w 2011 roku zajmował się jeszcze głównie karczowaniem drzew, to nowemu prezesowi udało się tchnąć życie w spółkę, którą wielu spisywało już na straty nie wierząc, że powstać tam może największy rynek pracy w Bydgoszczy. Nic więc dziwnego, że Łukasz Niedźwiecki dostał zaproszenie do objęcia stanowiska wiceprezydenta miasta.
Podlegać mu miał m. in. wydział odpowiedzialny za fundusze unijne. Wydział, który w ciągu najbliższych lat odpowiadać ma za to, by Bydgoszcz zdolna była do „przetrawienia” 4 miliardów złotych na inwestycje. W takim wydziale wszystko musi funkcjonować jak w szwajcarskim zegarku.
Wydział - trzymając się przykładu szwajcarskiego - przypominał jednak raczej szwajcarski ser - był pełen dziur, konfliktów i wykluczających się kompetencji. Z tej próby wiceprezydent nie wyszedł zwycięsko. Miał „odbudować się” w MZK, ale ratusz skazał go na spektakularną porażkę.
Żegnając Niedźwieckiego w ratuszu Rafał Bruski przyznał, że za jego kadencji doszło „do zachwiania relacji międzyludzkich”, zaprzeczył jednak, aby w ratuszu panował mobbing. Chwilę później zarekomendował Łukasza Niedźwieckiego na stanowisko prezesa MZK. Załoga potraktowała tę zapowiedź niczym wypowiedzenie wojny. Dlaczego? Czytaj na str.8.