https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gminne serce zmięknie wiosną

Małgorzata Oberlan
W jednej izbie bez łazienki. Tak żyje małżeństwo z jedenaściorgiem dzieci w gminie Kijewo Królewskie. Nadzieję na poprawę warunków życia wiązali z narodzinami najmłodszych trojaczków. Czyja to wina, że z tak wielu obietnic nic nie wyszło?

W jednej izbie bez łazienki. Tak żyje małżeństwo z jedenaściorgiem dzieci w gminie Kijewo Królewskie. Nadzieję na poprawę warunków życia wiązali z narodzinami najmłodszych trojaczków. Czyja to wina, że z tak wielu obietnic nic nie wyszło?

<!** Image 2 align=right alt="Image 44237" sub="„Ranczo Wróblów”, czyli rudera z krzywym dachem, kryjącym jeden pokój i małą kuchenkę. Wychodek mieści się na podwórzu. Dom miał zostać powiększony o kolejny pokój i łazienkę. Na razie jednak tych planów nie udało się zrealizować.">Dary starosty chełmińskiego: pralka automatyczna, wanna, umywalka, brodzik i toaleta od ponad roku leżą w piwnicy Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kijewie Królewskim. Dlaczego nie trafiły do rodziny Wróblów? Co stało się pieniędzmi od pozostałych darczyńców? Dlaczego, wbrew obietnicom, nie rozbudowano Wróblom domu?

- Z ich winy - twierdzą przedstawiciele gminy.

Wreszcie jest woda

Droga na „te pipidoły”, jak nazywają wzgórze pracownicy socjalni, to droga przez mękę. Pełna muld i zakrętów. I ona, zgodnie z zapewnieniami gminnych władz, miała ulec metamorfozie. Nie uległa. Na jej końcu stoi „ranczo Wróblów” (także ze słownika pracowników socjalnych), czyli rudera z krzywym dachem, kryjącym jedną izbę i małą kuchenkę. Wychodek mieści się na podwórzu.

W 1994 roku na świat przyszedł Krzysztof. W 1995 - bliźniacy Wojtek i Dominika. W 1996 - Maciej, a w 1998 - Alicja. Rok poźniej znów urodziły się bliźnięta: Zosia i Karolina. W 2002 roku pojawił się Tomek, najweselszy z jedenastki. A 11 grudnia 2005 roku urodziły się trojaczki: Robert, Piotr i Natalia.

Tak imponującego przychówku Magda Wróbel doczekała się, mając zaledwie 30 lat. Bóg dał, trzeba wychować - wychodzi z takiego założenia i specjalnie nie duma nad tym, co ją spotkało. Zresztą, skąd tu jeszcze brać czas na taką filozofię? Matka jedenaściorga dzieci musi myśleć prozą.

<!** reklama left>- Bebiko3 Junior - 550 zł miesięcznie, najtańsze pampersy z „Biedronki” - 200 zł, kleik ryżowy do mleka - 100 zł, lekarstwa - minimum 150 zł - wymienia niezbędne wydatki na same trojaczki. - A reszta dzieci? Też coś muszą jeść.

O kupowaniu ubrań prawie nie ma mowy. Dzieci noszą jedno po drugim, aż do zdarcia. Mydło, proszek do prania, szampon - zawsze kupuje najtańsze.

- Jak się urodziły trojaczki, wójt obiecywał dla nich łóżeczka z wyposażeniem. I wózki. I że ze szczepieniami przyjadą... - wspomina Magda Wróbel. Obietnic wójt nie dotrzymał. Nadal w izbie jest jedno, wysłużone łóżeczko dla niemowląt, jeden wózek, a na szczepienia pojechali sami, gdy wiosną ubiegłego roku odtajały śniegi. Zresztą po wielkiej aferze i straszeniu sanepidem.

Jedną rzecz dzięki trojaczkom Wróblom udało się wywalczyć.

<!** Image 4 align=right alt="Image 44240" sub="Wój Mieczysław Misiaszek: - Dom tej rodziny rozbudujemy wiosną">- Sześć lat do gminy chodziłam i prosiłam o doprowadzenie wody. Dziwne, ale dopiero po ich urodzinach to się stało możliwe - twierdzi kobieta. - W mróz przyszli, jeszcze przed Bożym Narodzeniem, dach nam rozkuli, bałaganu narobili, ale wodę założyli.

Reszta obietnic, a padły ich dziesiątki, jakoś się rozmyła. Łącznie z tą najważniejszą: że 13-osobowa rodzina nie będzie dalej gnieździć się w zatęchłej izbie. „Ranczo” miało zostać rozbudowane przynajmniej o jeszcze jeden pokój i łazienkę.

- Niestety, tutaj ponieśliśmy porażkę - rozkłada ręce Mieczysław Misiaszek, wójt gminy Kijewo Królewskie. - Nie możemy rozbudować tego domu, a tym samym też urządzić łazienki. Na przeszkodzie stoi niejasny status prawny gospodarstwa. Należy ono do nieżyjących dziadków pana Wróbla. Matka tego pana powinna je notarialnie przepisać na syna. Adam Wróbel ma jeszcze rodzeństwo. Nie może być tak, że zainwestujemy w dom, o który potem upomną się inni spadkobiercy. W takiej sytuacji pewnie byście pytali nas, dlaczego defraudujemy pieniądze darczyńców.

Cecylia Rzeźnikowska, kierowniczka Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej mówi wprost: - A cóż my więcej możemy zrobić? Jedyna nasza rola, to skłonić Wróblów do uregulowania tej sprawy. Ale to się nie udało.

Trzy dni dni po spotkaniu z naszymi reporterami, gminnym władzom zaczyna jednak mięknąć serce. Wójt Misiaszek obiecuje, że mimo niejasnego statusu domu rodziny Wróblów, wiosną ruszy jego rozbudowa.

Od państwa się należy

- Wypłacamy tej rodzinie wszystko, co możemy - zapewnia Agnieszka Karpińska. - Po urodzeniu trojaczków dostali potrójne becikowe, czyli 3 tysiące złotych. Do tego trzy razy po 500 złotych specjalnego dodatku do świadczeń rodzinnych. Poza tym przysługują im zasiłki okresowe, celowe, dodatek mieszkaniowy, no i „rodzinne”. Starsze dzieci są dożywiane w szkołach, młodszym też dodajemy na jedzenie.

Jak wynika z rachunków przygotowanych przez kierowniczkę GOPS, w 2006 roku wypłacono rodzinie prawie 30 tysięcy złotych. Średnio co miesiąc - 2 tys. 300 zł.

- Wiecie, jak inni reagują na te sumy? - pyta pracownica GOPS.

Wójt zapewnia, że na założone przez gminę konto wpływały finansowe prezenty od indywidualnych darczyńców i owoce społecznych zbiórek „dla trojaczków”. Obejrzeć możemy wspomniane już dary starosty chełmińskiego, od ponad roku zalegające w magazynku GOPS.

Agnieszka Karpińska przyznaje, że niezbyt dobrze wiadomo, co tak naprawdę dzieje się na ranczo. Wróblowie coraz częściej nie otwierają drzwi.

- Miałam kontakt ze starszymi dziećmi - mówi pracownica GOPS. - Wiem, że w szkole trzymają się same...

Beata Gieldarska-Grzyb, gminna pedagog, nie czuje się upoważniona do przekazywania informacji o tych dzieciach. - To bardzo trudne sytuacje - mówi tylko.

<!** Image 3 align=right alt="Image 44237" sub="Dary dla rodziny Wróblów czekają. Jak jednak zamontować prysznic, skoro w domu nie ma łazienki? Na zdjęciu Agnieszka Karpińska z GOPS w Kijewie. ">Zgoda we wsi, i to zarówno w urzędzie, jak i przed sklepem, panuje co do jednego: Adam Wróbel jest trudnym człowiekiem. Nie pije, co prawda, nawet nie pali, ale osiągnąwszy wiek lat czterdziestu i spłodziwszy jedenaścioro dzieci, nie chce już pracować. Gorzej, coraz częściej powtarza, że „od państwa mu się należy.” I to się we wsi nie podoba.

- Za 600 złotych mam harować? - oburza się Adam Wróbel. Po fachu jest hydraulikiem, ale godnej siebie roboty w najbliższej okolicy nie widzi.

- A gdyby tak w Toruniu spróbować? - pytamy. - Dobry hydraulik może zarobić nawet i dwa tysiące.

- W Toruniu? A jakby autobus mi uciekł?! - oburza się Wróbel.

Generalnie, pracować się mu nie opłaca. A gospodarki przepisać, czego tak gmina bardzo się domaga, po prostu się nie da. - Teściowa... - porozumiewawczo szepcze Magda Wróbel.

- Gospodarka to dochód. I obcięte zasiłki - wykłada swoje racje jej małżonek. W niczyją pomoc już nie wierzy. Ani gminy, ani mediów, choć nawet „Chwila dla Ciebie” ich opisała. - A poszli won, urzędniki i dziennikarze! Tyle żesta nam obiecali, a figa z tego wyszła.

* * *

Wieczorem Magda Wróbel jak zwykle rozkłada trzy kanapy. Każdy dobrze zna swoje miejsce. Najważniejsze, to się nie kręcić, żeby nie przycisnąć któregoś z rodzeństwa.

Rodzina Wróblów nie zgodziła się na fotografowanie. Personalia rodziców i dzieci zostały zmienione.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski