Fermy to jednak problem także dla ich sąsiadów. Smród (do teraz nie udało się przyjąć tzw. ustawy odorowej), zagrożenia biologiczne, spadek wartości nieruchomości czy kłopoty z wodami gruntowymi, to tylko niektóre z nich. Mówią o nich nie tylko ekolodzy (którzy twierdzą, że skupienie tak ogromnej liczby zwierząt ma fatalne skutki dla środowiska), ale także Najwyższa Izba Kontroli, która stwierdziła, że nadzór nad wielkimi fermami przypomina administracyjną fikcję. Inwestorzy lubią na przykład podzielić swoje fermy na kilka mniejszych przedsięwzięć (a te podlegają zupełnie innym obostrzeniom niż większe). NIK stwierdziła (badając 61 ferm w czterech województwach, w tym w naszym) nieprawidłowości aż w 22.
Kilkanaście tysięcy ton kurzych odchodów może trafić na pola