Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felieton. Między nami Banasiami [Moje Trzy po Trzy]

Artur Szczepański
Dla wielbicieli mojej polemicznej pasji mam same bardzo dobre wiadomości - wróciłem, a PiS flegmatycznie wszedł w fazę schyłkową, co być może po pięciu latach średniowiecza nie zapowiada rychłego oświecenia, ale wielu moich bliskich zaczęło bawić się nadzieją, iż prezydent Duda nie będzie na nas krzyczał przez następną, trudną do zniesienia kadencję.

Na razie prezydent nie ma z kim przegrać, bo kandydaci PO w debacie, niestety transmitowanej przez niektóre telewizje, wypadli gorzej niż Grzegorz Schetyna. A ten ostatni, jak powszechnie wiadomo, od lat cieszy się mniejszą popularnością niż ludzie, którzy zjadają na kolację grillowane pandy i polują na jelonka Bambi.

Na polu bitwy pozostał Zandberg, który dał się poznać jako jeden z niewielu parlamentarzystów, który wie, o czym mówi, za co już wkrótce zostanie aresztowany przez służby specjalne pod zarzutem publicznego obrażania narodu polskiego.

Nawet jeśli władza nie przymknie czerwonego Adriana, to lewica i tak znienacka wpadnie na pomysł wystawienia w wyborach prezydenckich kandydata, reprezentującego ostatnią - nieznaną - siedemnastą płeć. Na pocieszenie mogę dodać, iż nie będzie to Magdalena Ogórek, bo jej płeć jak na lewicę nie jest wystarczająco ekstrawagancka.

Poza tym w czasie mojej nieobecności na łamach, za co przepraszam (byłem zajęty knuciem przeciwko władzy, uczyłem kota przeklinać po hebrajsku) niewiele się zdarzyło. Kaczyńskiemu popsuł się dotąd sterowany za pomocą partyjnego pilota Banaś, a wszelkie próby przywrócenia go do ustawień fabrycznych nie przyniosły, jak na razie, rezultatu.

Z kolei inny Banaś, ten w pałacu prezydenckim, nieoczekiwanie zorganizował party przy świecach, w czasie którego, bez postronnych świadków, wręczył nominację dwóm innym zasłużonym Banasiom, których cienie w osobach Pawłowicz i Piotrowicza odebrały papiery na sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Ten ostatni podobno akt wsunął do kieszeni marynarki i zniknął w mroku chwalebnej przeszłości.

Cała uroczystość, jak nam doniesiono, odbyła się w pełnej zrozumienia dla braku błysków fleszów i konspiracji atmosferze. Przebrany za Andrzeja Dudę, w randze wiceBanasia, Szczerski (ostatnio przegrał kolejny konkurs na bycie kimś ważnym) zaprosił po wielkiemu cichu nominatów do spożycia skromnej kolacji.

Zgodnie z nową świecką tradycją, szefowa Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska (de domo Banaś) przygotowała, zgodnie z poleceniem kierownika wszystkich służb Mariusza Kamińskiego (panieńskie Banaś), pyry w mundurkach z gzikiem. Smacznego…

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Felieton. Między nami Banasiami [Moje Trzy po Trzy] - Nowości Dziennik Toruński