Na razie prezydent nie ma z kim przegrać, bo kandydaci PO w debacie, niestety transmitowanej przez niektóre telewizje, wypadli gorzej niż Grzegorz Schetyna. A ten ostatni, jak powszechnie wiadomo, od lat cieszy się mniejszą popularnością niż ludzie, którzy zjadają na kolację grillowane pandy i polują na jelonka Bambi.
Na polu bitwy pozostał Zandberg, który dał się poznać jako jeden z niewielu parlamentarzystów, który wie, o czym mówi, za co już wkrótce zostanie aresztowany przez służby specjalne pod zarzutem publicznego obrażania narodu polskiego.
Nawet jeśli władza nie przymknie czerwonego Adriana, to lewica i tak znienacka wpadnie na pomysł wystawienia w wyborach prezydenckich kandydata, reprezentującego ostatnią - nieznaną - siedemnastą płeć. Na pocieszenie mogę dodać, iż nie będzie to Magdalena Ogórek, bo jej płeć jak na lewicę nie jest wystarczająco ekstrawagancka.
Poza tym w czasie mojej nieobecności na łamach, za co przepraszam (byłem zajęty knuciem przeciwko władzy, uczyłem kota przeklinać po hebrajsku) niewiele się zdarzyło. Kaczyńskiemu popsuł się dotąd sterowany za pomocą partyjnego pilota Banaś, a wszelkie próby przywrócenia go do ustawień fabrycznych nie przyniosły, jak na razie, rezultatu.
Z kolei inny Banaś, ten w pałacu prezydenckim, nieoczekiwanie zorganizował party przy świecach, w czasie którego, bez postronnych świadków, wręczył nominację dwóm innym zasłużonym Banasiom, których cienie w osobach Pawłowicz i Piotrowicza odebrały papiery na sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Ten ostatni podobno akt wsunął do kieszeni marynarki i zniknął w mroku chwalebnej przeszłości.
Cała uroczystość, jak nam doniesiono, odbyła się w pełnej zrozumienia dla braku błysków fleszów i konspiracji atmosferze. Przebrany za Andrzeja Dudę, w randze wiceBanasia, Szczerski (ostatnio przegrał kolejny konkurs na bycie kimś ważnym) zaprosił po wielkiemu cichu nominatów do spożycia skromnej kolacji.
Zgodnie z nową świecką tradycją, szefowa Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska (de domo Banaś) przygotowała, zgodnie z poleceniem kierownika wszystkich służb Mariusza Kamińskiego (panieńskie Banaś), pyry w mundurkach z gzikiem. Smacznego…
