Taki trochę kobieciarz (choć w raporcie opisano to dosadniej), z którym i napić się było można i niewybrednie pożartować. W dodatku obrotny był, bo dzieci miał kilkoro, które utrzymać musiał, a za skromną pensję zbudował okazałą willę w Gdyni.
Tyle, że opis dotyczy jednego z najważniejszych w okresie międzywojennym policjantów w całym regionie - szefa komendy wojewódzkiej Policji Państwowej w Toruniu (Bydgoszcz w tamtym czasie komendy takiej nie posiadała).
Przeczytaj: Kompromitująca wpadka policji z nowym patronem
To właśnie tę postać wybrali sobie nasi policjanci na patrona. Postać, która zapisała chwalebne karty w swojej historii życia, za nic bowiem dwóch Krzyży Walecznych się nie dostaje, ale wszystko na co zapracował, jak się wydaje zaprzepaścił później, ulegając pokusom, jakie daje piastowanie takiego stanowiska. Inny patron policjantów, który „pilnuje ich” od dziesiątek lat, a więc Święty Michał Archanioł, byłyby chyba z takiego kolegi niezadowolony.