Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do roboty, tatusiu! Czyli mały Kazio w polskiej szkole. FELIETON "CAŁY TEN POP"

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski

Jesienią zawsze zaczyna się szkoła, a w knajpach zaczyna się picie – śpiewał lata temu poeta Staszczyk z T’Love. No ale to były mroki PRL. Teraz też zaczęła się szkoła, ale alkoholizowanie się uczniów to problem, choć wciąż ważki, to jednak leciuchno przykurzony. W końcu świat mamy nowy, to i problemy nowe.

Ot, w tym tygodniu czytałem o małym Kaziu z Bydgoszczy, któremu redakcja litościwie imię zmieniła. Mały Kazio ma lat 11 i rządzi swoją szkołą jak stary chuligan. Zastrasza, bije i opluwa dzieci, a i dręczeniem nauczycieli nie pogardzi. Wyzywa, a jak go wkurzą, to nawala w nich kredą. I co? I szkoła walczy oczywiście z tyranią Kazia. Pani dyrektor zapewnia, że zespół wychowaczy już od wielu miesięcy podejmuje działania... Cóż, wygląda więc na to, że walka będzie jeszcze długa. Zresztą w końcu Kazio opuści tę szkołę i zajmie się następną. A będzie już dorodniejszy i mocniejszy, więc jakiś nauczyciel skończy pewnie z koszem na głowie, jak ten biedaczyna z Torunia.

Smutne? Tak, dlatego, że pokazuje to po prostu całą bezsilność polskich szkół. Bo tacy mniejsi lub więksi Kaziowie są przecież w każdej z nich. I pewnie zaraz wystąpi jakaś pani z „jednostki nadzorującej” i prawić będzie uczenie, że dobry pedagog by sobie poradził, bo należy pracować z pasją... I zawsze wtedy chce mi się zapytać taką Ciocię Dobra Rada: a co ten nauczyciel konkretnie ma zrobić, jak go mały Kazio lży?

Ma wyjść z klasy po pomoc? Nie może. Ma użyć środków, jak to mówią policmajstry, przymusu bezpośredniego? Nie może, to oczywiste. Ma wystawić Kazia za drzwi? Nie może, Kazio nie może przecież zostać pozbawiony opieki. Ma go nagrać, żeby mieć dowód? Ależ skąd, nie może. A co może? Wygłosić pogadankę dydaktyczną. Co może Kazia rozbawić tak, że padnie ze śmiechu. Naprawdę więc współczujmy nauczycielom „tablicowym”, czyli tym, co każdego dnia w klasach stają naprzeciwko Kaziów. Bo mieli uczyć biologii czy matematyki, a nie robić za komandosów. I współczuję im też dlatego, że jak coś się zdarzy, to nie pomoże im nikt. Najwyżej usłyszą, że „szkoła sobie nie radzi” - co jest takim samym durnym zaklęciem, jak to, że „świat jest zły”, bo co właściwie znaczy?

No a my, rodzice? O, tu słyszymy zawsze to samo: problemy naszego maluszka to wina szkoły i innych dzieci, a na pewno nie jego. Bo przecież zawsze uważamy, że dzieci dzielą się na genialne i cudze, a wychowywać nasze pociechy ma szkoła, bo przecież nie my. Otóż nie, kochani rodzice. Wychowywanie dzieci to nasza robota.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Do roboty, tatusiu! Czyli mały Kazio w polskiej szkole. FELIETON "CAŁY TEN POP" - Nowości Dziennik Toruński