Większość nakielskich sklepów już uporała się z coroczną inwentaryzacją. Część jednak nadal jest zamknięta i tak pozostanie, dopóki cały towar nie zostanie dokładnie policzony.
<!** Image 2 align=right alt="Image 13899" >Tego wymagają przepisy i trzeba się do nich dostosować. W wielu sklepach, mimo że od Nowego Roku minęło kilka dni, trwa jeszcze inwentaryzacja. Inne rozpoczęły rok od remontu.
- To już chyba piąty sklep, do którego chciałam zajrzeć, a tu znowu zamknięte. Wygląda na to, że nic nie uda mi się dzisiaj kupić – skarży się nasza Czytelniczka. Na obowiązek inwentaryzacji skarżą się też sprzedawcy. Według nich, to relikt zamierzchłych czasów, który utrudnia normalną pracę i przez czas liczenia pozbawia ich zysków.
- To długa, żmudna praca. Jeśli na liście ma się kilka tysięcy pozycji, to zaczyna się prawdziwy horror. Plusem remanentu jest późniejszy porządek w towarze. Jeśli jednak ma się uczciwych pracowników, to zdarza się bardzo mało pomyłek w liczbie towaru – mówi Zdzisław Kowalski ze sklepu motoryzacyjnego w Nakle.(tol)