Opel z trzema urzędnikami Urzędu Marszałkowskiego został wczoraj staranowany przez nissana. Zginął 60-letni Marek Wakarecy, zasłużony działacz kultury w regionie. Wicemarszałek Edward Hartwich doznał lekkich obrażeń.
<!** Image 3 align=none alt="Image 181174" sub="Służbowy opel doznał poważnych obrażeń. Na zdjęciu: Marek Wakarecy, który zginął w wypadku /fot.: Grzegorz Olkowski">Do tragedii doszło w Toruniu kilka minut przed godziną 12 na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną na Szosie Bydgoskiej w pobliżu Castoramy. Samochód prowadził kierowca z Urzędu Marszałkowskiego Edward Szymoszyn. Oprócz Marka Wakarecego, w oplu podróżowali wicemarszałek województwa, Edward Hartwich oraz szef Departamentu Kultury i Dziedzictwa Narodowego Urzędu Marszałkowskiego, Jerzy Janczarski. Obaj zostali odwiezieni do szpitala. Trafił tam również ich kierowca. Urzędnicy jechali oplem astrą sedan do Bydgoszczy na spotkanie w Filharmonii Pomorskiej.
<!** reklama>Jak wynika ze wstępnych ustaleń policji, wszyscy mieli zapięte pasy bezpieczeństwa. Prawdopodobnie zbliżali się do świateł lub ruszali sprzed nich. W tym momencie w tył auta uderzył nissan juke, prowadzony przez 19-letniego Pawła Sz. W tym pojeździe jechało czterech innych pasażerów.
<!** Image 4 align=right alt="Image 181174" sub="Służbowy opel doznał poważnych obrażeń. Na zdjęciu: Marek Wakarecy, który zginął w wypadku /fot.: Grzegorz Olkowski">- Huk był ogromny - powiedział nam jeden ze świadków zdarzenia. - Chyba to auto, co jechało z tyłu, musiało się poruszać z dużą szybkością. Tu kierowcy jeżdżą dość szybko, bo zielone światło dla aut trwa bardzo krótko.
Pewnie w tych słowach jest dużo prawdy, ponieważ również wczoraj około godziny 7 rano na tym samym skrzyżowaniu samochód osobowy uderzył w słup i dachował. Na szczęście, nikomu nic się nie stało.
Opel, którym poruszali się urzędnicy, po uderzeniu przekręcił się kilka razy wokół własnej osi i zatrzymał na środku skrzyżowania. Bagażnik został całkowicie zmiażdżony. Nissan przeleciał jeszcze ponad dwadzieścia metrów, wjechał na chodnik i zatrzymał się pomiędzy sygnalizacją świetlną a słupkiem ze znakami drogowymi znajdującym się na trawniku. To auto z kolei nie miało swej przedniej części.
Policja na razie nie chce szczegółowo relacjonować, jak przebiegło to zdarzenia, ani kto spowodował wypadek.
- Wyjaśni to postępowanie prowadzone pod nadzorem prokuratora - mówi Wioletta Dąbrowska z toruńskiej policji.
Jak nam się udało ustalić, Marek Wakarecy siedział z tyłu auta wraz z Jerzym Janczarskim. Wicemarszałek Hartwich podróżował z przodu pojazdu.
Jak nas poinformował Sławomir Badurek, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego na Bielanach, marszałek Hartwich i dyrektor Janczarski zostali opatrzeni na szpitalnym oddziale ratunkowym. - Na podanie tylko takiej informacji zgodzili się ci uczestnicy wypadku - powiedział nam w poniedziałek po południu rzecznik Badurek. Później rzecznik oficjalnie poinformował, że wicemarszałek Hartwich i dyrektor Janczarski opuścili szpital, więc ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Jadący nissanem także trafili do szpitala. Ich życiu również nic nie zagraża.
Pracownicy Urzędu Marszałkowskiego jechali oplem astrą, ponieważ służbowy peugeot, którym zwykle się poruszali, miał kilkanaście dni temu kolizję. Został oddany do warsztatu, a urząd w zamian otrzymał właśnie to auto zastępcze.
Wspomnienie
Marek Wakarecy miał 60 lat. Pochodził ze znanej toruńskiej rodziny. W przeszłości był radnym, szefem Toruńskiej Orkiestry Kameralnej, a następnie Toruńskiej Orkiestry Symfonicznej. Pracował w Urzędzie Marszałkowskim.
Marek Wakarecy w 1973 roku ukończył studia matematyczne na UMK. Trzy lata później - Szkołę Muzyczną II stopnia w klasie altówki
działał w solidarnościowej opozycji w czasach PRL-u
badał dzieje swojej rodziny. Ustalił, że Wakarecy pochodzili z Włoch. Pierwotnie nazwisko prawdopodobnie brzmiało Vaccarecci.
wiele osób w Toruniu zapamięta go z zamiłowania do roweru. Przedstawiciele rodziny Wakarecych słynęli także z prowadzonego na starówce warsztatu rowerowego
Zobacz galerię: Delegacja podbita śmiercią