Od lamborghini przez volkswagena golfa do roweru, czyli czym prywatnie wożą się bydgoskie VIP-y

<!** Image 3 align=none alt="Image 209229" sub="Jerzy Gotowski (w białej marynarce) dwa lata temu woził po Bydgoszczy Nataszę Urbańską i Janusza Józefowicza jednym ze swoich dwudziestu sześciu samochodów Fot.: Archiwum/Tymon Markowski">

Czy jeden człowiek może mieć 26 prywatnych samochodów? Może. O ile przedsiębiorcy jeżdżą całkiem niezłymi samochodami, o tyle np. o wojewodach powiedzieć tego nie można.

Samochód służbowy służbowym, ale to prywatny pojazd może powiedzieć coś więcej o jego właścicielu. Dlatego sprawdziliśmy, czym poza pracą jeżdżą bydgoscy przedsiębiorcy i niektórzy ważni przedstawiciele władzy.

Wśród przedsiębiorców rekord ustanowił chyba Jerzy Gotowski, właściciel firmy Transand.

- Prywatnych samochodów mam dwadzieścia sześć - mówi. I to nie są byle jakie auta. Dwa ferrari, lamborghini...

- Co dzień używam lamborginii, bo to bardzo szybki samochód - mówi Jerzy Gotowski. - Czy można nim jeździć w Polsce? Mandatów nie płacę...

Krzysztof Matela, prezes bydgoskiej loży BCC, od dawna jest fanem BMW. Teraz ma samochód serii 700. Ale to nie koniec jego motoryzacyjnych zainteresowań. Ma też motocykle - harleya davidsona i sportowego touarega KTM.

<!** reklama>

Przedsiębiorcy lubią range rovery. Ma go Marek Gotowski z firmy specjalizującej się w budowie konstrukcji mostowych. Obok sportowego mercedesa ma go też Ryszard Zawieruszyński, szef rady nadzorczej Oponeo. W przypadku tego ostatniego to także nie koniec, bo jego konikiem są... rowery. Dziennie potrafi na nich pokonać trasy długości 80-100 kilometrów!

Kubańska perełka

Dariusz Topolewski, także z Oponeo, zaczął ostatnio kolekcjonować samochody. Niedawno ściągnął do Polski jeden ze starych pojazdów, które w latach 50. poruszały się po kubańskich drogach.

Uterenowione audi A6 to pojazd Romana Kallity, właściciela Dolce Vity. Toyotą land cruiser porusza się Piotr Sieńko, prezes Delecty. Ostatnio na audi zamienił swojego chryslera 300 Krzysztof Grządziel z DGS.

Range rovera chętnie wezmę

Średniej klasy autem, toyotą avensis, porusza się Lesław Adamczyk, wiceprezes bydgoskiej loży BCC. Andrzej Matusewicz, dyrektor biura BCC, na co dzień jeździ mitshubishi coltem. - Najchętniej zamieniłbym go na jakiś model audi albo range rovera - zastrzega Andrzej Matusewicz.

Z politykami i urzędnikami w Bydgoszczy bywa różnie. Większość z nich nie może pochwalić się prywatnie jakimś specjalnie drogim samochodem. Są to zwykle 6-8-letnie auta znanych i popularnych marek. Niezbyt paliwożerne i niezbyt skomplikowane - fordy lub ople. Samochodu nie ma Felicja Gwincinska z Miasta dla Pokoleń, długoletnia przewodnicząca bydgoskiej Rady Miasta.

Jaguar z miłości do komfortu

Wśród bydgoskich radnych jednym z wyjątków może być Zbigniew Sobociński z PO, wiceprzewodniczący Rady Miasta, a zawodowo - lekarz. Samochody ma dwa - mini coopera z silnikiem 1,7 litra i niezbyt starego jaguara XT. - Brytyjskie marki darzę sentymentem, częściowo wynikającym z tego, że mam na Wyspach rodzinę - mówi „Expressowi” Zbigniew Sobociński. - W angielskich samochodach lubię i ich wygląd, i komfort jazdy, jaki oferują.

Nieźle wozi się także Roman Jasiakiewicz, przewodniczący Rady Miasta. W swoim oświadczeniu majątkowym wykazał, że dwa auta - mazdę 3 z 2007 roku oraz land rovera freelandera z 2005 roku.

Wśród radnych bydgoskich jest jeden motocyklista - yamahę dragstar z 1999 ma Jakub Mikołajczak z PO.

Wojewodowie niezbyt bogato

Tradycjonalistką ze swoim volkswagenem golfem wydaje się by Ewa Mes, wojewoda kujawsko-pomorski. Jej zastępca, Zbigniew Ostrowski, jest przywiązany do swojego 10-letniego forda focusa z silnikiem Diesla.