Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co Bóg złączył, biskup podzieli

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
W 2002 r. Arkadiusz i Monika brali ślub kościelny. Teraz on może ślubować po raz kolejny, a ona ma zakaz.
W 2002 r. Arkadiusz i Monika brali ślub kościelny. Teraz on może ślubować po raz kolejny, a ona ma zakaz. 123rf.com
„Wyrok w imię Pańskie. Amen” - ogłosił Gdański Trybunał Metropolitalny i stwierdził nieważność małżeństwa Moniki i Arkadiusza. Powód? Jej niezdolność do podjęcia obowiązków małżeńskich natury psychicznej. A dokładniej - nadmierne podporządkowanie matce. - Tego, że on molestował naszą córeczkę, był i jest zaburzony psychicznie, sędziów już nie interesowało - żali się Monika. Krok za nią stoi mama...

Duże miasto w Kujawsko-Pomorskiem. Ona ma 43 lata, pracuje na wyższej uczelni. On ma lat 40, jest nauczycielem i wicedyrektorem szkoły. Miłość, wierność i „że cię nie opuszczę aż do śmierci” przyrzekali sobie przed ołtarzem w 2002 roku. Co było dalej?

Egocentryk i teściowa

- Łączą nas normalne, zdrowe i serdeczne relacje matka - córka - zapewniają Monika i pani Wanda. Siedzimy nad tomami dokumentów, które przyniosły. Zdecydowanie lepsza w nurkowaniu w nich jest starsza z pań („Bo córka w tym się słabo orientuje; w sądach też za bardzo nie wiedziała, co mówić”). Te dokumenty to prawie dziesięć lat życia. A właściwie walki...

Po ślubie Monika i Arkadiusz zamieszkali w jej panieńskim mieszkaniu. Początkowo zawodowo pracowała tylko ona, a on był bezrobotny.

- Ile ja się naprosiłam u pana X. (nazwisko byłego już dyrektora Wydziału Edukacji w Urzędzie Miasta, przyp. red.) o pracę dla Arka. Ja mu ten etat w szkole dosłownie wychodziłam - wspomina pani Wanda, emerytowana urzędniczka.

Arkadiusz postanowił też rozwijać się naukowo, w czym - jak podnosił w sądach - teściowie i żona go nie wspierali. Faktem pozostaje jednak, ze nawet przychylny mu ostatecznie Gdański Trybunał Metropolitalny w wyroku zaznaczył, że w małżeństwie „reprezentował egocentryczną orientację na realizację własnych celów i planów”.

Gdy na świat przyszła Oliwka, w małżeństwie coraz częściej dochodziło do kłótni. On, jak zeznawał konsekwentnie na wszystkich etapach postępowań świec-kich i kościelnych, nie mógł normalnie żyć z żoną. We wszystko miała wtrącać się teściowa, podważając wcześniej podejmowane przez małżonków decyzje. W końcu, w 2009 roku, Arkadiusz wyprowadził się. - Zostałem do tego zmuszony - twierdził.

- Po prostu uciekł do mieszkania, które sobie kupił - mówi Monika.

Kto molestował Oliwkę?

W 2009 roku rozpoczął się rozwód (cywilny) Moniki i Arkadiusza. W tym też roku ona odkryła, że Oliwka była seksualnie molestowana przez ojca.

- To psycholog zobowiązał mnie, żebym zgłosiła ten fakt do prokuratury - podkreśla Monika.

Ojciec, pozostając z 4,5-letnią córeczką sam w domu, miał na niej siadać, wkładać jej palce w krocze. - To wszystko wyszło stopniowo, w trakcie spotkań z psychologami - podkreśla pani Wanda. - Wnuczka opowiadała też, że ojciec obnażał się i kazał się całować. „Tak długo, aż się obśliniłam” - tak mówiła...

Na okoliczność molestowania Monika z matką zgromadziły opinie różnych psychologów, tak z publicznych instytucji, jak i prywatnych gabinetów. Potem jednak Monika sama wycofała się z zarzutów. Mimo wszystko, prokuratura i sąd pochylały się nad sprawą.

„Jeżeli dziecko pokazuje, że tata wkładał jej palce w krocze, to musi być mowa o molestowaniu. Moim zdaniem Oliwka była molestowana (...) Oliwka teraz powiedziała: „Jak sąd zabroni mu siedzieć na mnie, to bym się cieszyła. I jak będzie grzeczny, to może się ze mną bawić” - zeznała w sądzie Iwona Sałata, biegła psycholog z wieloletnim doświadczeniem.

Ostatecznie jednak molestowania Arkadiuszowi nie udowodniono. On natomiast zawiadomił prokuraturę, że dziewczynkę molestował... dziadek - ze strony matki. I w tym jednak przypadku dowodów winy nie znaleziono.

„Przesłuchiwał mnie katecheta”

Po trzech latach sądowych przebojów rozwód cywilny Moniki i Arkadiusza orzeczono w 2012 roku. Winą obarczono oboje małżonków. Jemu sąd wytknął egoizm i zaniedbywanie żony z dzieckiem. Jej - uzależnienie od matki.

W 2013 roku Arkadiusz wniósł o stwierdzenie nieważności małżeństwa kościelnego. Sprawę badał Sąd Biskupi Diecezji Toruńskiej. Dla Moniki, po raz pierwszy stykającej się z taką sytuacją, wszystko było szokujące.

Co do zasady, sądy biskupie cofają się do momentu pobrania się i sprawdzają, czy małżeństwo było ważnie czy nieważnie zawarte. Nie ma tu mowy, jak w procesach cywilnych, o orzekaniu rozkładu pożycia i szukaniu winnych. Co istotne też, strony przesłuchiwane są oddzielnie. Oddzielnie zeznają też świadkowie. Wszystko jest protokołowane.

W skład sądu diecezjalnego wchodzą duchowni specjaliści od prawa kanonicznego. W czasie procesu jest obecny obrońca węzła małżeńskiego, którego zadaniem jest bronić legalności małżeństwa. Jest też rzecznik sprawiedliwości, który broni dobra publicznego i nie powinien stać po żadnej ze stron. Zgodnie z własnym sumieniem stwierdza, czy małżeństwo jest, czy też od początku go nie było.

- Byłam zszokowana, gdy stawiłam się w siedzibie kurii w Toruniu. W pokoju na pierwszym piętrze przesłuchiwał mnie pan S., katecheta pracujący w szkole razem z drugą żoną Arkadiusza. Patrząc na to z perspektywy prawie trzech lat, wciąż uważam, że to nienormalna sytuacja - podkreśla Monika.

„Psychiczna zależność od matki”

„W imię Trójcy Przenajświętszej. Amen!” - tak zaczyna się wyrok sądu biskupiego diecezji toruńskiej z 2014 rok. Stwierdza się w nim nieważność małżeństwa Moniki i Arkadiusza z powodu jej „niezdolności do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich ze względów natury psychicznej”. Dokładniej mowa jest o tym, że Monika n ie podjęła obowiązku dbania o małżonka z powodu swojej zależności psychicznej od matki.

W wyroku przytoczono opinie biegłego psychologa, który przebadał małżonków na okoliczność kościelnego procesu (koszt: 500 zł od osoby). Barbara Krzemińska stwierdziła, że Arkadiusz przejawia zaburzenia obsesyjno-kompulsywne (62 proc.), ale jest zdrowy psychicznie. Mężczyznę cechować ma perfekcjonizm, sumienność i skrupulatność w obowiązkach zawodowych oraz upór w pokonywaniu trudności”.

Monikę biegła uznała za dotkniętą podobnymi zaburzeniami, ale zdrową psychicznie. Kobietę cechować ma koncentracja na sobie, tłumienie uczuć, odpowiedzialność społeczna i zawodowa, ale i to, że „nie stawia granic matce wobec jej agresywnych zachowań manipulacyjnych”.

Adwokat przeszedł na stronę wroga

Zgodnie z procedurą, każda ze stron kościelnego procesu może apelować od wyroku. Monika zrobiła to, odwołując się do Gdańskiego Trybunału Metropolitalnego. - Sam odpis wyroku I instancji kosztował mnie 150 zł. Potem przeżyłam wielkie rozczarowanie w związku z kościelnym adwokatem. Zgodził się reprezentować mnie przy apelowaniu od wyroku. Po pewnym czasie jednak odmówił, bo... zdecydował się reprezentować Arkadiusza. Poczułam się odrzucona i przegrana - wspomina Monika.

Ostatecznie jednak sążnista apelacja do Gdańska wpłynęła. Monika wytoczyła w niej wszelkie możliwe działa. Cofnęła się nawet do okresu dzieciństwa Arkadiusza i jego funkcjonowania w rodzinie.

„Babka powoda od wielu lat przynależała do PZPR. Brat matki powoda, zaangażowany i wieloletni działacz tej partii, wywierał na niego silny wpływ. Mąż kuzynki powoda to także działacz lewicowy. Sam powód przynależał do SLD, o czym pozwana dowiedziała się dopiero po ślubie” - czytamy w apelacji.

Ani lewicowe przekonania, ani rzekome molestowanie córki, ani też podnoszone uzależnienie od leku antydepresyjnego nie przekonały sędziów. „W Imię Pańskie. Amen” - zaczął, orzekając w listopadzie 2016 roku Gdański Trybunał Metropolitalny. Skargi Moniki nie uznał za zasadną i zatwierdził wcześniejszy wyrok Sądu Biskupiego w Toruniu.

Bez happy endu

Arkadiusz zgadza się na rozmowę, ale tylko telefoniczną.

- Dla mnie to już sprawa zamknięta. Założyłem nową rodzinę. Mamy dziecko, planujemy teraz ślub kościelny. Zawodowo, mimo starań drugiej strony (Moniki-przyp. red.) mi to nie zaszkodziło. Druga strona nie może się pogodzić z faktem, że dla mnie związek z nią to już zamknięty rozdział w życiu. Do ustalenia między nami nami została już tylko jedna sprawa: moje kontakty z córką - mówi mężczyzna.

Arkadiusz ma ograniczone prawa rodzicielskie. Dotąd sąd nie ustalił, jak mają wyglądać jego spotkania z Oliwką.

PS Imiona zmieniono.

3500 - tyle spraw co roku rozpatrują sądy kościelne w Polsce (Źródło: kancelaria kanoniczna Michała Poczmańskiego)

On może znów ślubować. Ona ma zakaz od biskupów

[i]Jakie są konsekwencje kościelnego wyroku? Na mocy orzeczenia Gdańskiego Trybunału Metropolitalnego Arkadiusz może teraz znów wziąć ślub kościelny. Nie kryje, że to planuje. A Monika? Ma zakaz.Jej sytuacja jest zdecydowanie odmienna. „Pozwana nie może zawrzeć nowego małżeństwa, w związku z czym należy sporządzić odpowiednie adnotacje. Ewentualne uchylenie tego zakazu, po konsultacji z Sądem Biskupim Diecezji Toruńskiej w Toruniu, leży w kompetencji właściwego ordynariusza. W przypadku wniosku pozwanej o uchylenie zakazu zawarcia małżeństwa sakramentalnego należy zweryfikować, czy wypełniała obowiązki wobec dziecka. Uchylenie zakazu powinno być poprzedzone badaniem psychologicznym, a w przypadku stwierdzenia zaburzeń - także specjalistyczną terapią” - czytamy w wyroku z listopada br. Co ciekawe, w tymże wyroku sędziowie zauważyli, że „obie strony wykorzystują toczącą się sprawę do prowadzenia miedzy sobą walki”. Badając sam moment zawierania sakramentu małżeństwa, sędziowie doszli do wniosku, ze to Monika nie była doń gotowa. „Nie posiadała wystarczających zasobów emocjonalnych i wolicjonalnych do tworzenia dojrzałej i prawidłowej relacji międzyosobowej” - uznali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!