Niejeden - ja do niedawna także w ten sposób myślałem - najchętniej tych drogowców, którzy układają listę remontów, potraktowałby co najmniej stekiem wyzwisk. Co jednak zrobić wobec argumentu, że musieliśmy zacząć oba remonty w tym samym czasie, bo inaczej kasa z Unii Europejskiej mogłaby nam przejść koło nosa? Nic. Po prostu trzeba go przyjąć na klatę. Nie pierwszy i nie ostatni to rozgardiasz, który psuje krew. Ale - w końcu budują dla nas.
PRZECZYTAJ:Dwa remonty w jednym rejonie nie ułatwiają życia kierowcom