26 lutego o godz. 17.00 i 20.00 w Filharmonii Pomorskiej wystąpi zespół Zakopower z Sebastianem Karpielem-Bułecką.
„Możemy być dumni, że w miejscu, gdzie do niedawna handlowano rajstopami, mamy taki piękny Stadion Narodowy. A ja jestem dumny, że zagramy na jego otwarciu” - powiedział w „Dzień dobry” TVN Sebastian Karpiel-Bułecka na dzień przed tym wydarzeniem, nie mogąc wiedzieć, jaka afera wkrótce się rozpęta wokół następcy jarmarku Europy. <!** reklama>
Zresztą sam koncert, który odbył się 29.01. był bardzo udany... I trudno się dziwić, bo - nic nie ujmując innym wykonawcom - Zakopower to jest już marka! 13.01. Sebastian Karpiel-Bułecka, góral i architekt z wykształcenia, wcielając się w Don Diovanniego z opery buffa Mozarta pod tym samym tytułem, śpiewał arię z Aleksandrą Kurzak - naszą operową gwiazdą! To oczywiście tylko odskocznia od występów z macierzystym zespołem, ale jednocześnie nie lada wyzwanie dla zanurzonego w folku artysty. Choć on sam mocno protestuje słysząc, że Zakopower to zespół folkowy. - Nasza muzyka to nie jest folklor góralski, bo w tym wszystkim góralskie są tylko nasze dusze - tłumaczył telewidzom z widocznym przywiązaniem do kultury, z której się wywodzi i która jest dla zespołu inspiracją, przyjmowaną z aplauzem przez publiczność, o czym najlepiej świadczy status platynowej płyty dla albumu „Boso”, wydanego w 2011 r.
Tymczasem jeszcze 7 lat temu nikt nie słyszał o kapeli Zakopower. Pierwsza płyta „Music Hal” z 2005 r. była jednak sukcesem, za którym przyszło zwycięstwo nikomu nieznanego zespołu w Opolu i na TOP Trendy. Po złotym debiucie była - również złota - płyta „Na siedem” z gościnnym udziałem Nigela Kennedy’ego, uhonorowana Fryderykiem w kategorii najlepszy album roku etno/folk. Pasmo krajowych sukcesów, oprócz tras koncertowych po Polsce, zaowocowało wojażami zagranicznymi - zespół grał, m.in., w Indiach, na Węgrzech i w Chorwacji. Rok w rok daje średnio 80 koncertów.
Sebastian Karpiel-Bułecka sam nie może się nadziwić, że Zakopower stał się niejako towarem eksportowym. - Jedynym wytłumaczeniem jest nasza muzyka, mająca źródło w kulturze góralskiej, co odróżnia ją od każdej innej - przekonywał dziennikarkę TVN pytany, skąd Zakopower wziął się na EXPO 2010 w Szanghaju. Ale tak jak tam nie śpiewał po chińsku, tak w Londynie Zakopower nie przerabiał swoich piosenek - co tak powszechne - na angielski. Choć okazja taka była, gdy zaprzyjaźniony Nigel Kennedy zaprosił zespół na koncert w prestiżowej sali Queen Elizabeth Hall Southbank Centre, po którym w „The Times” Sebastian Karpiel-Bułecka mógł przeczytać wiele pochwał o swojej grze na skrzypcach.
Można więc powiedzieć, że Zakopower na Wyspach ma już szlaki przetarte. Jednak prawdziwą „bitwę o Anglię” zapowiada dopiero w maju tego roku. „Zagramy 9 koncertów w 9 różnych miastach” - mówił w TVN lider, przypominając, że nie język śpiewanych utworów jest ważny, bo one trafiają do ludzi poprzez emocje i energię, którą niosą z sobą. A tych w Zakopower nie brakuje! Dlatego, choć ostatni album zespołu nosi tytuł „Boso”, to na „bitwę o Anglię” polscy muzycy wyruszają uzbrojeni. Jeśli nie w przysłowiowe ostrogi, to w ciupagi, na które można je zamienić w przypadku Zakopower, a już na pewno we wspomnianą energię.
Potwierdzają to wszystkie koncerty, z którymi teraz zespół jeździ po kraju, promując płytę „Boso”. Zawita też Zakopower do Bydgoszczy, gdzie zagra w filharmonii. Po scenie na Stadionie Narodowym to może być szok estradowy. Martwić się jednak nie ma czym, bo członkowie zespołu, jak większość artystów, powtarzają, że najważniejsza jest publiczność.