Z uporządkowanego i w miarę zagospodarowanego obszaru wokół hal widowiskowo-sportowych idąc w stronę starówki, cofam zegarek. Tyle że nie do średniowiecza, tylko do PRL-u z okresu powojennej odbudowy.
Wypełniona wodą dziura w ziemi za żelaznym płotem, walające się wokół niej pozostałości po budowlańcach niweczą wysiłek miasta, włożony w przebudowę bulwarów. Najgorsze jednak jest to, że nie ma jasnych widoków zmiany tego stanu rzeczy. Babia Wieś utknęła w błędnym kole. Władze miasta wzbraniają się przed wydatkami na odbudowę torowiska tramwajowego, bo to powinna zrobić spółka, która przejęła nieruchomości i zobowiązania po poprzednim inwestorze Nordic Astrum, kiedy to doszło do osuwiska.
I trudno się władzom miastu dziwić, bo gdyby same zabrały się za porządki, to natychmiast padłyby oskarżenia o niegospodarność. A spółka z Radzymina wysłała już wiele sygnałów wskazujących, że z budową wieżowca jej się nie spieszy i wykorzystując kruczki prawne, będzie grać na czas.
