Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[ZWIERZENIA PRZY MUZYCE] Śpiewał w Madame Butterfly oraz Strasznym dworze, czas na Don Carlosa

Magdalena Jasińska
Ja przyznaje tenor Tadeusz Szlenkier, ubiegły rok był dla niego bardzo udany, teraz czekają go nowe wyzwania
Ja przyznaje tenor Tadeusz Szlenkier, ubiegły rok był dla niego bardzo udany, teraz czekają go nowe wyzwania Magdalena Jasińska
Tadeusz Szlenkier - tenor, solista bydgoskiej Opery Nova, filozof. Lubi podróże, zwłaszcza te połączone z odkrywaniem dziejów jego przodków.

[break]
Czy częściej chyba Pan podróżuje niż siedzi w miejscu?
Chyba tak, ale lubię podróżować. Jednak z wielką przyjemnością wracam do Bydgoszczy, która stała się moim domem z wyboru. Ja zresztą sam pochodzę z takiej rodziny, która osiedliła się w Polsce w XVII wieku, bo tu jej się spodobało. To był okres w dziejach, kiedy ludzie do Polski przyjeżdżali, bo tu były najlepsze warunki do życia. Moja rodzina pochodzi z Niemiec, konkretnie ze Schwarzwaldu. Osiedliła się najpierw w Toruniu, Kaliszu, aż w XVIII wieku przywędrowała do Warszawy. Bardzo ciekawą kartę mieli moi przodkowie Szlenkierowie. W Warszawie jest nawet ulica Szlenkierów, bo moi pra... pradziadowie byli znanymi filantropami. Dzisiejsza ambasada Włoch mieści się w pałacu Szlenkierów, który został sprzedany Republice Włoskiej jeszcze grubo przed wojną. Do dzisiaj przetrwały tam freski Gersona, namalowane na suficie w gabinecie mojego prapradziadka. Mieliśmy zaszczyt być zaproszeni przez ambasadora Włoch, który miał żonę Polkę i na własne oczy widziałem wnętrza tego pałacu. Warto znać swoje korzenie.

Czy ostatni rok był dla Pana udany?
Owszem. Rok 2015 był dlatego udany, bo po raz pierwszy zaśpiewałem na deskach Teatru Wielkiego, Opery Narodowej - Pinkertona w Madame Butterfly i potem w nowej inscenizacji Strasznego dworu.

Robi wrażenie ta scena?
Robi, choć ja lubię zawsze nawiązywać do wątków bydgoskich. Scena w Warszawie jest niewiele szersza od naszej w Bydgoszczy. Akustyczne wrażenia są podobne. To nie jest tak, że z jakiegoś małego teatru się człowiek wywodzi i potem zagubiony wychodzi na scenę. To jest jedna z największych scen operowych na świecie, a zaplecze techniczne daje niesamowite możliwości inscenizacyjne.

Produkcje Opery Narodowej są różnie oceniane...
To prawda, mam swoje opinie na temat tych przedstawień. Może nie jestem obiektywny, bo brałem udział w przygotowaniach do Strasznego dworu. Reżyserem jest Brytyjczyk David Pountney, a kierownictwo muzyczne powierzono maestro Andriejowi Yurkevychowi. To jest zupełnie inny Straszny dwór i uważam, że powinniśmy sobie czasem pozwolić na taki eksperyment bez szkody dla dzieła, bo Moniuszko się zawsze obroni. Fabuła jest coraz trudniej przyswajana przez nas, Polaków XXI w. Wielu z tych kwestii społecznych, relacji, obyczajów nie rozumiemy. Okazuje się, że jak Brytyjczyk przeczyta to dzieło, to może znaleźć jeszcze coś dla siebie. To jest ten dodatkowy atut tego spektaklu.

Nie ciągnie Pana gdzieś dalej?
Ciągnie, staram się rozglądać, ale mam bardzo wyjątkowy moment w życiu, bo mamy trójkę małych dzieci i nie jest łatwo wyjechać z domu na ileś miesięcy. Potrzeba jeszcze łutu szczęścia - mam po tej współpracy w Warszawie bardzo ciekawie zakrojone plany. Jestem szczęśliwy i zadowolony z tego, co mam. Teraz skupiam się na naszej najnowszej produkcji w Bydgoszczy, którą będzie Don Carlos.

A dzieci pójdą w stronę muzyczną...
Jeszcze tego nie wiem - są bardzo małe. Zobaczymy, nie będę im niczego narzucał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!