Ile trwa ta Wasza podróż po „krainie łagodności”?
Michał Łangowski: - Rozpoczęła się niemal 14 lat temu, bo 8 marca odbył się pierwszy publiczny występ zespołu Cisza Jak Ta.
Jaki był pierwszy skład?
M.Ł. - Pierwszy skład rekrutował się z drużyny harcerskiej bałtyckiego hufca morskiego, w którym występował wówczas lider zespołu Mariusz „Boro” Borowiec, który zaprosił gitarzystę Mariusza Skorupę. Z tego pierwotnego składu pozostała skrzypaczka Ilona Karnicka-Ejsmot i właśnie Mariusz Skorupa. Do dziś gramy często koncerty dla braci harcerskiej.
Jak na grupę z „Krainy łagodności” to sporo koncertujecie.
M.Ł. - Tak, w zeszłym roku zagraliśmy 146 koncertów. Gramy głównie w weekendy, niekiedy w inne dni. Przez ostatnie pięć lat zagraliśmy ponad 600 koncertów.
Skąd czerpiecie swoje inspiracje? Co Was najczęściej inspiruje?
M.Ł. - Mogę mówić za siebie. Zespół Cisza Jak Ta jest zespołem, w którym pięć osób proponuje swoje piosenki. Ja piszę piosenki w taki sposób, że przez ileś tam miesięcy inspirują mnie różne wiersze, które odkładam do oddzielnej szufladki. Później następuje moment krytyczny, kiedy biorę gitarę i znikam gdzieś w Bieszczadach na tydzień, czy dwa, zabieram te wybrane wiersze i wracam już z piosenkami. Następnie daje je pod ocenę zespołowi, z którym wspólnymi siłami staramy się zrobić coś co można nazwać utworem.
Zobacz również:
To była impreza w gorących rytmach
Nie każdy tekst da się wtłoczyć w piosenkę?
M.Ł. - Oczywiście, to wcale nie jest łatwe. To trochę zależy też od miejsca. Czasami ten sam wiersz wyjęty z kajetu nie może znaleźć żadnej melodii, a parę kilometrów dalej już znajduje. To jest kwestia pewnej atmosfery. Mam nawet taką teorię, że wiersze mają już zaklętą własną melodię i trzeba miejsca, żeby ją odszukać.
A co odnajduje basista w takim zespole jak Cisza...? Co Pan robił wcześniej?
Dariusz Bądkowski: - Grałem na gitarze w zespole metalowym. Postanowiłem poszerzyć swoje instrumentarium i zainteresowania, otworzyć się na różne inne style muzyczne. Poznałem Mariusza Skorupę, gitarzystę Ciszy i on mi powiedział, że poszukują basisty, więc się zgodziłem. Do dzisiaj jeszcze słucham na co dzień muzyki cięższej, a przyznam, że muzyki, którą gram w Ciszy nie słucham, natomiast bardzo lubię ją grać.
Kto przychodzi na Wasze koncerty?
M.Ł.- Bardzo szeroki tar-get… Niezwykły jest ten podział, szczególnie wiekowy. Są kilkuletnie dzieci, które śpiewają z nami piosenki, co nas za każdym razem rozbraja, są też osoby starsze i mocno dojrzałe, takich osób jest najwięcej.
Wcześniej nie zabierał się Pan za poezję?
M.Ł. - Moja mama słuchała klasycznych zespołów, jak Wolna Grupa Bukowina czy Stare Dobre Małżeństwo, więc poezja była w moim życiu. Gdzieś tam nasiąkałem poezją. Przyznam, że wtedy ta muzyka mnie drażniła, bo byłem fanem „Depeszów” . Niemniej jednak czym skorupka za młodu… Później, kiedy w moim życiu pojawiła się gitara, to naturalną koleją rzeczy ta poetyka nie była mi obca. Do dziś słucham różnej muzyki.
Panie Darku Pan dla higieny ucha czego słucha?
D.B. - Oj, bardzo różnej muzyki. Od najbardziej ciężkich zespołów do muzyki folk. Generalnie muzykę dzielę na dobrą i złą. Cały czas się uczę, próbując wszystkiego.
Muzyka sama przychodzi do wybranej poezji?
M.Ł. - Do mnie tak. Czuję ten moment przełomowy kiedy te zgromadzone wiersze już się nie mogą doczekać, już wychodzą z tego kajetu.
Wydaliście sporo płyt...
- Dziesięć. Staramy się, mimo tej drogi koncertowej, dość regularnie wydawać płyty. Chcemy cały czas tworzyć coś nowego, żeby uniknąć poczucia schematyczności. A nowe piosenki powodują ten moment niepewności, ale to powoduje, że czujemy się świeżo.
Sami mówicie, że to muzyka niszowa, a ja się zastanawiam, dlaczego?
- Ta nazwa wynika z tego, że to media tak określiły tę muzykę. Ale ona niszowa wcale nie jest - dowodzi tego liczba publiczności i wydanych płyt.
Zwierzenia przy muzyce
Magdalena Jasińska zaprasza do wysłuchania audycji na antenie Polskiego Radia PiK w środę o 18.10