Agencja Muzyczna Polskiego Radia wydaje płyty wszelakie. Czy jakiegoś gatunku nie wydajecie?
Muszę się zastanowić… Nie mamy muzyki disco polo.
Mam nadzieję, że nie będziecie…
Ja się nie odżegnuję i powiem, dlaczego. Jestem jednym ze zwolenników teorii, że disco polo to muzyka, która miała w pewnym czasie zbawienny wpływ na całą kulturę polską. W niektórych fragmentach Polski ludzie w piątek czy sobotę szli do fryzjera, ubierali się trochę lepiej i gromadzili się na imprezach, zamiast siedzieć na przystankach i pić wódkę.
Co byś sobie poczytywał za sukces w ubiegłym roku?
Ja wszedłem do agencji w lutym i to była zmiana życia o 180 stopni. To oznaczało koniec grania w orkiestrze, koniec bycia szefem perkusji w Warszawskiej Operze Kameralnej, w której byłem 29 lat. To jest chyba jedyny przypadek w Warszawie zwolnienie miejsca etatowego muzyka poprzez nie jego odejście definitywnego tzn. „zmarł i odszedł”. Czymś co sobie poczytuję za sukces całej agencji, to było zbudowanie swojego katalogu. Kiedy przyszedłem, to kończyłem jeszcze trzy wcześniej zakontraktowane albumy, a rok zakończyliśmy 76 albumami niezłych wykonawców. Udało nam się sfinalizować rozmowy z Mietkiem Szcześniakiem, Perfectem. Mamy cały katalog płyt jazzowych. Za chwilę będzie wielki moment, bo wydamy Jana Garbarka z jego pobytu w 1966 roku na Jazz Jamboree. W ubiegłym roku wydaliśmy Wendy Lands z piosenkami Władysława Szpilmana. Usłyszałem ją przypadkiem, puścił mi ten materiał realizator w Radiu dla Ciebie. To była płyta wydana przez kanadyjską wytwórnię kilkanaście lat temu. Płyta z różnych względów nie miała dobrej promocji, więc podjąłem decyzję, że ją wydajemy w Polsce. Muzyka to klimat bardzo amerykański, jest tam wszystko, a muzyka Szpilmana jest genialna. W marcu Wendy Lands ma przyjechać do Polski.
Wydaliście też razem z Krzysztofem Herdzinem płytę - jak się okazało ostatnią - zmarłego niedawno Michała Kulentego.
Kilka miesięcy temu, pewnego dnia po godzinie 22.00 zadzwonił do mnie Krzysztof Herdzin. Wiedziałem, że to musi być ważne, bo Krzyś o takiej porze raczej nie dzwoni. Krzysztof zaproponował, żebyśmy wydali materiał, który bezwarunkowo nam oddał - miał jedynie prośbę, żeby ten album się jak najszybciej ukazał. To album z muzyką Michała Kulentego, którą nagrali z Krzysztofem Herdzinem, sekcją rytmiczną i Polską Orkiestrą Radiową w 2012 roku. Krzysztof wydał duże pieniądze na nagranie materiału i chciał, żeby Michał Kulenty się nacieszył tą płytą. Michał zapewne ucieszył się, że wyszła „Dusza w uszach”. Teraz pewnie gdzieś koncertuje w stóp Pana ze Sławkiem Kulpowiczem...
Czy w 2017 roku będzie więcej płyt z muzyką klasyczną?
Tak, na pewno będzie Chopin – przekrojowa płyta z najbardziej rozpoznawalnymi kompozycjami, wykonywanymi przez laureatów konkursów chopinowskich. To są nagrania, które mamy w archiwach. Wyda u nas album chór Polskiego Radia. Jesteśmy gotowi na wydanie kolejnej płyty z Polską Orkiestrą Radiową. Od nowego roku decyzją Zarządu Polskiego Radia i Rady Nadzorczej Polskiego Radia, w strukturę Agencji Muzycznej Polskiego Radia weszła Polska Orkiestra Radiowa. Tym samym z 1 stycznia jestem również jej dyrektorem. Szefem artystycznym POR jest znakomity dyrygent, pan Michał Klauza, a moim zastępcą ds. orkiestry pan Krzysztof Kur, artysta, wieloletni zastępca dyrektora Warszawskiej Opery Kameralnej. Dla mnie to wielki kredyt zaufania, ale i wyzwanie. To również wielki zaszczyt.
Czy przyszłością polskiej fonografii będzie raczej zakup plików czy nadal płyt?
Trudno powiedzieć, my wydajemy także płyty winylowe. Do tej pory wydaliśmy trzy tytuły - to są dwie płyty Komedy. Album Litania został okrzyknięty najlepiej brzmiącą płytą winylową w Polsce. Gdy mnie pytano, jak to zrobiliśmy, to odpowiadałem - po prostu nie schrzaniliśmy tego, co było na taśmie. Trzeci album to grupa IRA. Zespół bardzo długo pracował nad brzmieniem, muzycy chcieli, żeby ona była świetna i się udało. Ilość tzw. press testów osiągnęła chyba rekord w Polsce.
- Magdalena Jasińska zaprasza do wysłuchania "Zwierzeń przy muzyce" na antenie Radia PiK w środę o godz. 18.10.