Tomasz G., główny oskarżony w sprawie zabójstwa Piotra Karpowicza, nie stawił się wczoraj w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy. Przysłał za to ksero zwolnienia lekarskiego.
<!** Image 3 align=none alt="Image 182792" sub="Oskarżony Henryk L., ps. Lewatywa, sprawiał wrażenie raczej znudzonego rozprawą
Fot.: Tymon Markowski">
W Sądzie Okręgowym pojawili się za to Krzysztof B. i Tomasz Z. Obaj - podobnie jak Tomasz G. - odpowiadają z wolnej stopy.
Windą na salę rozpraw
Windą w asyście policjantów wjechał na drugie piętro Henryk L., ps. Lewatywa, niegdyś boss przestępczego półświatka Bydgoszczy. To jedyny z oskarżonych, który przebywa za kratkami. Przed salą rozpraw czekał na niego mężczyzna w skórzanej kurtce w towarzystwie młodej kobiety i małego dziecka. Osobnik najwyraźniej nie był zadowolony z obecności naszego fotoreportera, bo podszedł do niego i groźnym tonem powiedział, żeby robił zdjęcia po rozprawie.
Ksero od ortopedy
Zamiast Tomasza G. do sądu przyszedł aplikant adwokacki, wysłany przez mec. Krzysztofa Ogrodowicza. Przyniósł kartkę ze zwolnieniem lekarskim oskarżonego. Nie wiemy, co dolega Tomaszowi G., ale zaświadczenie podpisał lekarz ortopeda traumatolog. Z dokumentu wynika, że były dealer „Mercedesa” w podbydgoskiej Brzozie będzie niedysponowany do 19 grudnia. - Zobowiązuję oskarżonego do dostarczenia oryginału zwolnienia pod rygorem zastosowania środków zapobiegawczych - oznajmiła sędzia przewodnicząca Małgorzata Lessnau-Sieradzka. Kwit miał zostać doniesiony do sądu jeszcze wczoraj.
Inny oskarżony, Adam S., ps. Smoła, ukrywa się prawdopodobnie za granicą. Został na niego wydany europejski nakaz aresztowania. - Na razie brak jest informacji, czy oskarżony został zatrzymany - oświadczyła sędzia Lessnau-Sieradzka. W tej sytuacji prokurator Andrzej Jeżyński z Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie wniósł o zarządzenie przerwy w rozprawie. - Kluczowe jest, aby na początku procesu udało się zebrać wszystkich oskarżonych - stwierdził oskarżyciel. Kolejny termin wyznaczono na 26 stycznia. Skład orzekający ma nadzieję, że do tego czasu sytuacja z Adamem S. się wyjaśni.
<!** reklama>- To śledztwo podjęliśmy w 2004 roku, a więc pięć lat po zabójstwie. Wszystko wskazuje na to, że było to zabójstwo na zlecenie. Proces opiera się w głównej mierze na dowodach osobowych. To na nasz wniosek sąd wydał ENA na oskarżonego Adama S. Reszta należy do organów ścigania. Z punktu widzenia procedury nic więcej nie można zrobić - dodaje prokurator Jeżyński.
Zginął, bo był niewygodny?
Piotr Karpowicz był dyrektorem Centrum Likwidacji Szkód i Oceny Ryzyka w bydgoskim oddziale PZU przy ul. Wojska Polskiego. Został zastrzelony 19 stycznia 1999 roku na parkingu przed oddziałem PZU. Lubelska Prokuratura Apelacyjna oskarża o to zabójstwo Adama S., ps. Smoła. Zlecenie na Karpowicza miał zaś dać Tomasz G., a jego pośrednikiem ze „Smołą” miał być Henryk L. Według śledczych, „Lewatywa” wziął za to 50 tysięcy dolarów. Krzysztof B. i Tomasz Z. mieli pomagać „Smole”. Motyw? Zdaniem lubelskiej prokuratury, chęć uciszenia na zawsze urzędnika, który przeszkadzał Tomaszowi G. w wyłudzaniu odszkodowań komunikacyjnych za sfingowane stłuczki.
Pierwszy proces zakończył się w 10. rocznicę śmierci Piotra Karpowicza uniewinnieniem oskarżonych z najcięższych zarzutów. Tomasza G. skazano na 5,5 roku więzienia za oszustwa samochodowe, grożenie policjantowi CBŚ i przekupienie policjantów z lubelskiej konwojówki. Henryk L. usłyszał wyrok 6 lat za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym. Adama S. skazano na 3,5 roku, a Krzysztofa B. - na 2,5 roku więzienia.
W wyniku apelacji, złożonej przez obronę i prokuraturę, wyrok w części dotyczącej zabójstwa uchylono i sprawę rozpatruje teraz nowy skład.
Europejskie nakazy aresztowania działają od 2004 roku. Sąd Okręgowy w Bydgoszczy do 2010 roku włącznie wydał ich 543. Na ich podstawie inne państwa wydały naszemu wymiarowi sprawiedliwości 179 osób. Tylko w ubiegłym roku było ich 55.