Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będzie nowe śledztwo i proces w sprawie zabójstwa dyrektora z PZU w Bydgoszczy w 1999 roku

Maciej Czerniak
Maciej Czerniak
W sprawie dotyczącej zabójstwa dyrektora PZU w Bydgoszczy ma zostać przeprowadzone kolejne śledztwo
W sprawie dotyczącej zabójstwa dyrektora PZU w Bydgoszczy ma zostać przeprowadzone kolejne śledztwo Arkadiusz Wojtasiewicz/Archiwum PPG
Jest już decyzja Sądu Apelacyjnego w Gdańsku dotycząca zażalenia, jakie skierowała do niego Prokuratura Regionalna w Lublinie w sprawie postępowania odnośnie okoliczności śmierci Piotra Karpowicza, przed 24 laty. Sąd oddalił zażalenie, co oznacza, że śledczy jeszcze raz będą musie przeprowadzić w tej sprawie dochodzenie.

To już pewne, że będzie kolejne śledztwo dotyczące zamachu na życie Piotra Karpowicza, dyrektora pionu oceny ryzyka w PZU w Bydgoszczy w 1999 roku. Tak faktycznie można interpretować postanowienie Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, który oddalił zażalenie Prokuratury Regionalnej w Lublinie.

Przypomnijmy, że w 2022 roku, po 19 latach od skierowania aktu oskarżenia i po trzech różnych wyrokach w pierwszej instancji, uległ zmianie sąd. Sprawę przeniesiono z Bydgoszczy do Torunia. Stało się to, jak mówi Andrzej Jeżyński, z Prokuratury Regionalnej w Lublinie, "z uwagi na wyczerpanie się możliwości kadrowych Sądu Okręgowego w Bydgoszczy".

Co więcej, Sąd Okręgowy w Toruniu zdecydował o ponownym przeprowadzeniu śledztwa, ale orzeczenie zostało zaskarżone przez śledczych. Teraz właśnie kwestii wypowiedział się gdański sąd apelacyjny.

Prokurator Jeżyński, który na pewnym etapie sprawy występował w niej, jako oskarżyciel publiczny i uczestniczył w rozprawach, kiedy te odbywały się jeszcze w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy, pyta: - Jaka jest realna skuteczność przeprowadzenia czynności procesowych po dwudziestu czterech latach od zdarzenia? Tym bardziej, że tam chodzi o poszukiwanie nowych dowodów.

Sąd Okręgowy w Toruniu, gdzie postępowanie trafiło ostatecznie, wyznaczał już terminy rozpraw do końca tego roku. Po czym zmienił decyzję, skierował sprawę na posiedzenie i orzekł o zwrocie sprawy do prokuratury z uwagi na zaistniałe, zdaniem sądu, niedoróbki postępowania przygotowawczego, których przeprowadzenie przez sąd utrudniałoby rozpoznanie sprawy w rozsądnym terminie.

Jedna śmierć, trzy wyroki, cztery procesy

To jedna z najdłużej prowadzonych spraw o zabójstwo w Polsce w ostatnich dekadach. Proces w sprawie śmierci Piotra Karpowicza dyrektora oddziału PZU w Bydgoszczy, który został zastrzelony w styczniu 1999 roku na parkingu bydgoskiego PZU przy ulicy Wojska Polskiego, rozpoczął się w 2004 roku. Akt oskarżenia do sądu skierowała Prokuratura Apelacyjna w Lublinie. Na ławie oskarżonych Sądu Okręgowego w Bydgoszczy zasiadł Tomasz G., niegdyś właściciel autoryzowanej stacji obsługi Mercedesa w Brzozie pod Bydgoszczą. Razem z nim oskarżeni zostali: skazany za kierowanie grupą przestępczą Henryk M. uchodzący za lokalnego mafioso o pseudonimie „Lewatywa” oraz trzej jego ludzie: Adam S. „Smoła”, Tomasz Z. i Krzysztof B.

Warto dodać, że w oskarżeniu pomogli świadkowie anonimowi, a później zeznania obciążające grupę „Lewatywy” i Tomasza G. złożył też „Szramka".

Karpowicz miał w opinii prokuratury udaremnić gigantyczne oszustwo, do którego spółkę mieli wcześniej zawiązać Tomasz G. i „Lewatywa”. Chodziło o sprowadzenie z USA wartej miliony maszyny do zgniatania karoserii. Maszyna miała zostać skradziona podczas transportu, na trasie Gdańsk-Sławęcinek. Według zeznań koronnego Dariusza S. „Szramki” wynajęci przez „reżyserów” tego przekrętu Litwini mieli próbować wymusić na dyrektorze Karpowiczu wypłatę odszkodowania. „Szramka” wycofał te zeznania w 2013 roku, w drugim roku trwania drugiego już procesu o śmierć dyrektora. Twierdził, że prokuratura wymuszała na nim składanie nieprawdziwych informacji do protokołu.

Nie żyje świadek i były gangster

W 2014 roku oskarżeni główni oskarżeni zostali skazani na 25 lat więzienia za zorganizowanie zamachu na Karpowicza. Po wniesionej apelacji zapadły wyroki uniewinniające, ale i to orzeczenie zostało zaskarżone. Zdobycie nowych dowodów w tej sprawie jest o tyle trudne, że w 2022 roku zmarł świadek koronny Dariusz S., a kilka miesięcy później, po długiej chorobie odszedł Henryk L. "Lewatywa".

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera