Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"žŚlub" w "žBig Brotherze"

Mirosława Kruczkiewicz-Siebers
Mirosława Kruczkiewicz-Siebers
- Wydarzenia na ulicach 11 listopada w Święto Niepodległości pokazują, do czego prowadzi opieranie się na ruinach i resztkach ideologii. I o tym jest „Ślub” Witolda Gombrowicza.

- Wydarzenia na ulicach 11 listopada w Święto Niepodległości pokazują, do czego prowadzi opieranie się na ruinach i resztkach ideologii. I o tym jest „Ślub” Witolda Gombrowicza.

<!** Image 4 align=none alt="Image 199855" sub="Scena ze „Ślubu” w reżyserii Pawła Wodzińskiego [Fot. Tymon Markowski]">Tak twierdzi reżyser Paweł Wodziński. Słynny dramat w jego inscenizacji będzie miał premierę w sobotę w bydgoskim Teatrze Polskim.

„Dom w upadku, do którego wraca syn po wojnie. Terroryzowani rodzice, których świat i język legły w gruzach. Narzeczona, która nie czeka wiernie... Ale sytuacja teatralna wcale nie musi dotyczyć wojny. Dzisiaj ludzie opuszczają dom nie tylko dlatego, że wyruszają walczyć na froncie. Upadają i staczają się w egzystencjalną przepaść” - pisał Paweł Wodziński, przystępując do reżyserowania sztuki. <!** reklama>

- „Ślub” powstał tuż po wojennej zawierusze. Ale realia są nieoczywiste. Jesteśmy w rodzinnych Małoszycach Gombrowicza, ale zaraz słyszymy, że wcale nie... Przeniesienie akcji w nasz czas jest więc uprawnione, bo chodzi tu ogólniej o stan po katastrofie, czymkolwiek ona była. Kryzysem finansowym, klęską żywiołową, utratą pracy? Bohaterowie z jakiegoś powodu doświadczyli degradacji - tak reżyser tłumaczy nawiązywanie w spektaklu do dzisiejszych realiów.

To kolejna inscenizacja Pawła Wodzińskiego na bydgoskiej scenie po autorskich interpretacjach dzieł trzech wieszczów polskiego romantyzmu.

- W „Ślubie”, który jest patchworkiem zszytym z gier z romantyczną spuścizną, Gombrowicz z nią polemizuje, szydzi z niej i ironizuje. Ale przecież nie jest twórcą kabaretowym. Choć jego bohaterowie poruszają się między napuszoną narodowościową celebrą a beztroską i idiotyzmem, pokazuje przejmująco prawdę o rozpadzie naszych mitów.

Michał Czachor, odtwórca postaci powracającego do domu syna Henryka, twierdzi, że budując swoją rolę odczuł... okrucieństwo Gombrowicza. Postacie „Ślubu” dotkliwie obrazują rozdźwięk pomiędzy tym, kim są, a kim chciałyby być. Oto stary ojciec Henryka ni to we śnie ni to na jawie przeistacza się w króla, w gruncie rzeczy pozostając biednym, bezradnym człowiekiem.

- To rodzaj... „Big Brothera”: stajesz się tym, kim cię widzą. Mocą zbiorowej decyzji okazujesz się gwiazdą - mówi aktor.

- Narzeczona Henryka, gwałcona i wzgardzona Maria, na powrót jest dziewicą. Wystarczy, że wszyscy zaczną tak twierdzić. Czyż te przemiany nie przypominają współczesnego marketingu politycznego? - wtóruje mu reżyser.

W „Ślubie” grają Michał Czachor, Karolina Adamczyk, Beata Bandurska, Michał Jarmicki, Mateusz Łasowski, Maciej Pesta i mieszkańcy Bydgoszczy - statyści wyłonieni w castingu. Kostiumy i światło zaprojektowała Agata Skwarczyńska, choreografię Aneta Jankowska, muzykę skomponował Stefan Węgłowski. Reżyser Paweł Wodziński jest też autorem scenografii.


Premiera w sobotę, 17 listopada, o godz. 19 w Teatrze Polskim.

Po niedzielnym spektaklu około godz. 21 rozpocznie się debata pt. „Ślub to ja...”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!