https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Znaki zamiast radaru

Michał Sitarek
Gmina Osielsko zafunduje kierowcom jeszcze kilka sesji z udziałem fotoradaru. Czy trzeba było przy prawie wszystkich drogach stawiać dodatkowe znaki?

Gmina Osielsko zafunduje kierowcom jeszcze kilka sesji z udziałem fotoradaru. Czy trzeba było przy prawie wszystkich drogach stawiać dodatkowe znaki?

Wielu kierowców z gmin Osielsko oraz Dobrcz jest zaskoczonych. - W ostatnich latach wyremontowano kilka ważnych dróg - mówi pan Łukasz z Żołędowa. - Między innymi z Niemcza do Żołędowa i z Jarużyna do Strzelec Górnych. Nowy asfalt i chodniki położono też na Kolonijnej - pomiędzy Niemczem a Osielskiem. Teraz wszystkie te trasy oznakowano tablicami „radarowa kontrola prędkości”. To absurd. Tego typu ostrzeżenia miały stać jedynie przed masztami do pomiaru prędkości i w naprawdę niebezpiecznych miejscach. Tymczasem tu oznaczono wielokilometrowe odcinki. To w żaden sposób nie zmusi kierowców do zdjęcia nogi z gazu. <!** reklama>

Część kierowców uważa, że to sposób na zdobywanie dodatkowych pieniędzy przez gminę. - Mimo remontu i budowy chodników wraz ze ścieżkami rowerowymi, pozostawiono tam ograniczenia prędkości często do 40 km/h na terenach zabudowanych i 60 km/h poza miejscowościami. To wygląda tak, jakby te drogi wyremontowano, by karać kierowców - irytuje się kolejny kierowca.

Wójt gminy Osielsko, Wojciech Sypniewski, odpiera te zarzuty. - Te znaki zostały ustawione wyłącznie po to, by w ogóle można było przeprowadzać kontrole z użyciem fotoradaru. Nasza straż gminna nie dysponuje takim urządzeniem. Jednak zamawiamy co jakiś czas sesje w zewnętrznej firmie. Chodzi nam przede wszystkim o bezpieczeństwo. Od czasu zainstalowania znaków była jedna sesja. Ujawniła ona blisko 100 przypadków znaczącego przekroczenia prędkości. Do końca roku zorganizowanych zostanie jeszcze kilka pomiarów.

Dlaczego jednak oznakowano aż tak długie odcinki. - To, że wzdłuż drogi biegnie chodnik, nie oznacza, że można pędzić 90 km/h. Szczególnie, gdy co kilkadziesiąt metrów znajdują się wyjazdy z posesji, a ulica stanowi drogę do szkoły. Chodzi nam wyłącznie o bezpieczeństwo, a nie o pieniądze. Nie traktujemy tych sesji radarowych, jak maszynki do zarabiania pieniędzy. Gdybyśmy mieli takie plany, kupilibyśmy naszym strażnikom fotoradar. Tymczasem takich zakupów nikt nawet nie planuje - podkreśla wójt.

Kierowców do końca nie przekonują te tłumaczenia. - Gmina powinna przeprowadzić weryfikację ograniczeń prędkości i oznaczeń ostrzegających przed kontrolami. Utwierdzają one w przekonaniu kierowców, że bezpieczna prędkość jest inna od tej nakazanej na znakach. W Bydgoszczy też stosowane są tablice o fotoradarach, ale dotyczą zaledwie kilku ulic i to mimo że tam strażnicy są wyposażeni w fotoradar. Tymczasem u nas nadużywa się tych oznaczeń - dodaje pan Łukasz.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

S
SDA
Utwierdzają one w przekonaniu kierowców, że bezpieczna prędkość jest inna od tej nakazanej na znakach.

Mnie taki tekst utwierdza tylko w przekonaniu, że Sitarek ma coś z glacą. Weźmiesz redaktorku moralną odpowiedzialność za pierwszego pieszego rozjechanego przez jadący "z bezpieczną prędkością" samochód?
f
frodo
A jak fotoradaru nie ma to znaki są zakrywane(zgodnie z nowymi przepisami) ?
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski