Jadąc, nawet zgodnie z przepisami ścieżką dla rowerzystów, można nie tylko uderzyć w pieszego, ale również rozbić się o lampę, samochód, a nawet wiatę przystankową.
<!** Image 2 align=right alt="Image 71473" sub="Dzięki naszej interwencji jest szansa, że rowerzyści jadący tą ścieżką przy ul. Ludwikowo nie będą musieli uprawiać slalomu / Fot. Tadeusz Pawłowski">Choć zima w pełni, to w miarę łagodne warunki pozwalają fanatykom dwóch kółek na jazdę po mieście. Bydgoscy cykliści napotykają jednak na swojej drodze liczne bariery. Czasem tak nieoczekiwane, że aż szokujące.
- Powstaje właśnie ścieżka rowerowa wzdłuż ulicy Ludwikowo. Przejeżdżałem ostatnio tamtędy i widzę, że co kilkadziesiąt metrów, dokładnie na środku ścieżki, zainstalowano słupy oświetleniowe. Prawie spadłem z roweru, gdy to zobaczyłem. Większej głupoty dawno nie widziałem – irytuje się pan Marcin.
Za to inni cykliści widzieli. Jadąc wzdłuż ulicy Wyszyńskiego w kierunku Gdańska ścieżka rowerowa kończy się gwałtownie na... wiacie przystankowej, potem długo, długo jej nie ma, aż znowu zaczyna się w najmniej oczekiwanym miejscu. - Takich kwiatków jest jednak w naszym mieście bez liku - twierdzi z kolei pan Kuba.
<!** reklama>Wielokrotnie opisywaliśmy na przykład samochody przy ulicy Artyleryjskiej, które parkują na miejscu przeznaczonym do jazdy rowerem.
- To znane przez nas miejsce, co nie znaczy, że przez to mniej niebezpieczne. Gdy jadę rozpędzony, to samochód oczywiście ominę. Podobnie jest z pieszymi, którzy notorycznie się tędy przechadzają. Gorzej jest, gdy takie auto właśnie zaparkowało – parokrotnie uderzałem w samochody, bo ktoś nagle otworzył drzwi i zaczął z nich wysiadać. Zawsze potem dochodzi do pyskówek, a nawet przepychanek. Nie zamierzam jednak odpuszczać tylko dlatego, że kierowca jest niezbyt bystry i nie zauważył ścieżki rowerowej - twierdzi inny zapalony cyklista.
Z interwencją w sprawie ulicy Ludwikowo zadzwoniliśmy do Józefa Kołodziejczaka, inżyniera kontraktu trasy W-Z. - No cóż, nastąpiła pomyłka projektanta – sprawdził sygnał bydgoskich cyklistów inżynier. - Projektant ustawił lampy metr od jezdni i wypadło, że stanęły na środku ścieżki. Wykonawca nie zawinił, postępował bowiem zgodnie z projektem. Zgłosiłem już sprawę do wyjaśnienia i lampy z pewnością zostaną przesunięte w kierunku krawędzi jezdni – zapewnia Józef Kołodziejczak.