Grudzień skuł lodem kontenery, które dla pokrzywdzonych przez los bydgoszczan miały być furtką do lepszego życia. Woda kapie z góry, podchodzi również od strony posadzki. Domy osacza lód.
<!** Image 2 align=right alt="Image 142246" sub="Ściany trzeba przecierać - zbiera się na nich woda Fot. Tadeusz Pawłowski">Tuż po świętach opisaliśmy kłopoty mieszkańców ulicy Kaplicznej. Wielu z nich Wigilię spożywało w zawilgoconych pokojach, drżąc, aby skraplająca się woda nie spowodowała zwarcia instalacji. Przypomnijmy, że budynki ogrzewane są prądem!
Pani Maria od początku sezonu grzewczego biega od grzejnika do grzejnika. Kobieta stale reguluje temperaturę tak, by wszędzie było ciepło. Niestety, i u niej już pojawił się grzyb. Do mieszkania kilka numerów dalej woda wdarała się z pustostanu, w którym popękały rury. Pościele zawilgocone, dywany kompletnie mokre - tak było przed świętami.
Zima nie odpuszcza. ADM zajęła się uszkodzonym wodociągiem. Węzły w niezamieszkałych lokalach zostały zakręcone. Nie wiadomo, co z systemem wentylacyjnym. Z kratek wciąż kapie. Ludzie słyszą, że wilgoć i grzyb to ich „zasługa”. Pojawiły się sugestie, że najprawdopodobniej zapobiegawczo nie wietrzą, i za mało grzeją. Trudno im się dziwić. Grzanie prądem jest cholernie drogie, a przecież mamy do czynienia z ludźmi o niezasobnych portfelach. Żeby utrzymać właściwą temperaturę, należałoby w kaloryfery władować około 900 złotych miesięcznie!
<!** reklama>Co na to lokatorzy? - Nie zamierzam wracać do schroniska dla matki z dzieckiem - zapewnia pani Maria. - Mieszkałam tam tyle lat. Kierownictwo uznało mnie za wzorową podopieczną. Aktywnie uczestniczyłam w życiu domu, piekłam ciasta, pomagałam w ogrodzie. Mieszkanie na Kaplicznej miało być nagrodą, miało osłodzić mi i dzieciom trudy życia. Nie jesteśmy rodziną patologiczną. To mieszkanie bardzo nam się podoba. Proszę spojrzeć na tapety, na podłogę, łazienkę. Wszystko jest piękne. Niestety, ta zima dała nam w kość i to ostro. Nie wiem, co będzie dalej z wilgocią. Zapewniam, że grzeję ile mogę, wietrzę mieszkanie. Zresztą są szpary w nieszczelnych drzwiach, a wiatrołapu tu nie ma. Do środka wdziera się chłód i lód. Problem jest też z piecem kąpielowym. To stulitrowy olbrzym, w którym ciągle podgrzewa się woda. On zżera nasze pieniądze...
Na polecenie prezydenta Dombrowicza, na Siernieczek udał się Bogdan Dzakanowski, doradca prezydenta ds. społecznych. - Najemcy przekazali wysłannikowi swoje spostrzeżenia - mówi Jerzy Woźniak, p.o. rzecznika prasowego UM. - Mieszkania rzeczywiście się podobają, ale zwrócono naszą uwagę na pewnie niewygody. W czasie wizyty ustalono, że budynki trzeba koniecznie docieplić, kolejnym etapem będzie przegląd i naprawa instalacji wodno-kanalizacyjnej. Do tych prac przygotujemy się, gdy mrozy odpuszczą. Gdyby temperatura znacznie się obniżyła, prezydent weźmie pod uwagę wsparcie mieszkańców. Będziemy się starali pomóc ludziom w dogrzaniu ich domów.