https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Eksperyment socjalny na grzybach

Trafili do kontenerów podobno w nagrodę. Miało być cudownie. Dzisiaj słyszą od urzędników, że wszystko zepsuli, bo nie umieją mieszkać. Ktoś z ratusza jednak zapomniał, że człowieka po wyroku eksmisyjnym nie stać na miesięczne opłaty za prąd w wysokości prawie 1000 złotych.

Trafili do kontenerów podobno w nagrodę. Miało być cudownie. Dzisiaj słyszą od urzędników, że wszystko zepsuli, bo nie umieją mieszkać. Ktoś z ratusza jednak zapomniał, że człowieka po wyroku eksmisyjnym nie stać na miesięczne opłaty za prąd w wysokości prawie 1000 złotych.

<!** Image 2 align=none alt="Image 162404" sub="W kontenerach przy Kaplicznej miało być nowocześnie. Tymczasem wiele rzeczy trzeba tu robić sposobem. Zwłaszcza zimą. Pani Maria podgrzewa kłódkę, żeby dostać się do licznika prądu i wstukać kod. Bez tego zamarznie. / Fot. Tadeusz Pawłowski">Już w 2007 r. znaleziono miejsce na peryferiach miasta, między laskiem a torami. Pomysł był śmiały. Tak wielu mieszkań socjalnych nie ulokowała w kontenerach jeszcze żadna gmina. Zdarzały się pojedyncze próby, ale na mniejszą skalę. W Bydgoszczy miało być wspaniale. Urzędnicy ADM i MOPS zobowiązali się, że wytypują odpowiednich kandydatów, czyli takich, którzy dobrze rokują. Pracownicy socjalni, tak zwani animatorzy, mieli pracować z nimi nad zaradnością.

<!** reklama>Gdy śledzi się protokoły z posiedzeń Komisji Rodziny i Polityki Socjalnej Rady Miejskiej z 2008 r., podczas których opiniowano projekt budowy osiedla przy ul. Kaplicznej, odnosi się wrażenie, że radni potraktowali temat powierzchownie i

bezkrytycznie.

Jedyne kontrowersje wzbudził protest mieszkańców Siernieczka, którzy nie chcieli mieć w sąsiedztwie „socjalu” (dziś okazuje się, że nie ma z tym problemu). Nie zadano natomiast ważnych pytań dotyczących strony finansowej i technicznej inwestycji, w każdym razie w protokołach nie ma po nich śladu. Czy przyszłych mieszkańców, już przecież zadłużonych, będzie stać na ogrzanie baraków prądem? Czy dadzą radę zapłacić za prąd, który zużyją do gotowania i podgrzania 100-litrowego baniaka z wodą? Czy kontenery sprawdziły się zimą w innych miastach? Czy muszą kosztować tak dużo? Czy jest sens lokować w nich rodziny z małymi dziećmi (częste pranie i gotowanie), czy kontenerom nie zagrozi aż tyle wilgoci?

- Nie mieliśmy zastrzeżeń, bo ratuszowi urzędnicy przedstawiali temat w optymistycznym świetle. Mieszkania miały być skromne, ale czyste i bezpieczne. Przegłosowaliśmy projekt na sesji, bo nam się podobał - mówi ówczesny wiceprzewodniczący Komisji Rodziny i Polityki Socjalnej Robert Sych. Zapytany, czy wie, w jakich warunkach obecnie tam się mieszka i kiedy był tam po raz ostatni, odpowiada: - Dawno temu. Niepokojące sygnały do mnie nie dotarły.

<!** Image 3 align=none alt="Image 162404" sub="Gdy oddawano do użytku kontenery na Siernieczku, władze miasta chwaliły się inwestycją. Dziś nikt nie chce się przyznać ani do błędu, ani do autorstwa pomysłu. / Fot. Dariusz Bloch">Przetarg wygrała rodzima firma Perfekt, która w pierwszej połowie ub.r. uzbroiła teren i postawiła 5 blaszanych klocków kupionych w Tarnowie. W baraczkach z blachy i płyty kartonowo-gipsowej wydzielono 16 mieszkań z łazienkami i aneksami kuchennymi. Pojawiły się kabiny prysznicowe, nowoczesne grzejniki, kafelki, okna PCV. Podczas przecinania wstęgi ówczesny prezydent miasta Konstanty Dombrowicz uśmiechał się na zdjęciach, a zadowoleni z siebie urzędnicy zachwalali wysoki standard pomieszczeń.

Pani Maria, samotna matka, która po 11 latach mieszkania z dziećmi w schronisku dostała od miasta szansę, nie mogła uwierzyć w taką odmianę losu. Pani Sławie z ul. Gdańskiej (mieszkała w 11-metrowej klitce bez ubikacji) chciało się płakać ze szczęścia. I pani Małgorzacie. I wielu innym. Szczęście trwało, aż przyszły jesienne deszcze, a po nich zima i rachunki za prąd od 600 do 1000 zł miesięcznie. Prawda o kontenerach ujawniła się z całą mocą. Grzyb na ścianach, woda na podłodze, butwiejące wykładziny, oszronione od wewnątrz drzwi wejściowe, przeciekający dach. - Jeszcze się dobrze nie rozpakowałam, już zielone wychodziło. A potem wszystko aż czarne - na dowód pani Sława pokazuje zdjęcia. Widok pleśni jest makabryczny. Podobnie jak drzwi skutych lodem. Aby włożyć klucz do zamka, kobieta używała młotka.

- Córka zrobiła kilka zdjęć telefonem komórkowym, bo śnieg w mieszkaniu to

rzadki widok

- śmieje się pani Maria. Z bezsilności. Nie ma już siły wyliczać mankamentów i usterek. Mówi, że po ociepleniu dachu we wrześniu tego roku woda cieknie jeszcze bardziej.

- Dywan musiałam wyrzucić, bo spleśniał - skarży się pani Małgorzata. Pokazuje zacieki na ścianach. Twierdzi, że woda dostawała się też od dołu. Nie wiadomo skąd.

Przez Kapliczną przetoczyło się przez ostatni rok kilka komisji, które uznały, że wszystko jest w porządku, a także sporo ekip dziennikarskich, które uznały, że nic nie jest w porządku. Efekt? Poza poprawkami w systemie wentylacji i obudowaniem przestrzeni pod barakami, żaden. Ludzi najbardziej oburzył atak, który przypuścili urzędnicy ratuszowi z ówczesnym wiceprezydentem Bolesławem Grygorewiczem na czele. Przedstawiciele władzy stwierdzili: winę za wszystko ponoszą lokatorzy. Bo nie grzeją i nie wietrzą.

- To nieprawda - odbijają piłeczkę mieszkańcy.

- Wywietrzniki pozaklejane, okna pozamykane, drzwi wypaczone, bo podpiera się je kamieniami. To

kto jest winien?

Jeżeli ktoś w jednym pomieszczeniu gotuje, suszy pranie i nie wietrzy, a w dodatku oszczędza na ogrzewaniu, to zawsze będzie miał wilgoć - argumentuje nieprzejednane stanowisko miasta Jerzy Walkowiak z referatu polityki mieszkaniowej i odsyła na You Tube do filmiku, który sam nakręcił w lutym 2010 r. Bohater filmu „Zima na Kaplicznej” mówi, że mieszka sam, płaci miesięcznie 200 zł za prąd, nie ma na ścianach grzyba i w ogóle jest super. Zauważa w którymś momencie: „Często mnie nie ma w domu”. Ale tego wątku Walkowiak już nie rozwija. Mieszkańcy filmik widzieli, komentują go z uśmiechem. - Ten pan jest kierowcą i całymi tygodniami go nie ma.

- Nikt nie wziął pod uwagę, że takich mieszkań prądem nie da się dogrzać. Trzeba by to robić non stop na całego. Kogo na to stać? W takich kontenerach może mieszkać robotnik na czas budowy, a nie rodzina. Cztery mieszkania od początku stoją puste. Ludzie przychodzą, oglądają i uciekają - zdobywają się na szczerość pracownicy techniczni z firmy wynajętej przez ADM do drobnych robót.

Kontenery z Tarnowa, jak podano nam w bydgoskim ratuszu, stoją jeszcze

w gminach Nisko i Wieprz.

Okazuje się, że od niedawna, aczkolwiek wątpliwości już są. - Ludzie są tu dopiero piąty miesiąc, a mieszkania już są zagrzybione. Wszystko paruje. Mieszkańcy nie dogrzewają, bo ich na to nie stać. Nas to nie dziwi, bo wszystko jest tu na prąd. To był wielki błąd - żałuje zastępca burmistrza miasta Nisko Teresa Sułkowska. - Po zimie chyba zabierzemy stąd ludzi.

Co innego w gminie Wieprz. - Ludzie mieszkają od marca. Pierwsza zima dopiero przed nami. Zobaczymy - mówi wójt Małgorzata Chrapek.

W Skoczowie

postawili kontenery innego producenta, ale też mają dość eksperymentu. Dziwią się, że bydgoskie osiedle kosztowało tak dużo. - Dwa miliony? To się nie opłaca. Za te same pieniądze mamy budynek murowany z 40 mieszkaniami - chwali się burmistrz Janina Żagan.

W Bydgoszczy 25 mieszkań przy Śląskiej kosztowało prawie 4 mln zł.

Przedstawiciele większości gmin eksperymentujących z kontenerowcami mają mieszane odczucia. Chlubnym wyjątkiem są chyba tylko

Żory,

gdzie istnieje już 31 kontenerów, a będzie więcej. 25 mieszkań kosztowało gminę około 1 mln zł, a więc o połowę mniej niż w Bydgoszczy. Też są problemy z nieszczelnymi drzwiami, ale nie ma grzyba. - Wiedzieliśmy, że ogrzewanie prądem to porażka, dlatego wybudowaliśmy własną kotłownię węglową - mówi Joachim Gembalczyk, dyrektor Zarządu Budynków Miejskich w Żorach. - Jest niedrogo i można dogrzać.

Tymczasem na Kaplicznej nadal nie ma ani ogrzewania dostosowanego do możliwości finansowych mieszkańców, ani obiecanych animatorów z MOPS. Ludzie przyznają jedynie, że minionej zimy miasto jednorazowo dopłaciło do rachunków za prąd - 200 zł dla rodziny. Niektórym wystarczyło to na tydzień. Próbowaliśmy się tu dowiedzieć, kto właściwie wymyślił dla Bydgoszczy kontenery. Z ADM odesłano nas do wydziału inwestycji. Stamtąd do rzecznika urzędu, ten... nie odpowiedział wprost na pytanie. A przed Kapliczną kolejna niełatwa zima...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski