Zamiast jeździć, stoją na kołkach

- MPK wycofało dziewięć kursów trójki. Czekałem pół godziny na przyjazd autobusu, to skandal - mówi oburzony Czytelnik. Wczoraj przewoźnik zawiesił 20 kursów do odwołania.

Na pytanie zdenerwowanych pasażerów, którzy bombardują Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne, domagając się wyjaśnień, dlaczego autobusy nie wyjeżdżają w trasę, pracownicy odpowiadają: - A czym mamy jeździć? Siedemnaście autobusów stoi na kołkach.

Pasażerów natomiast krew zalewa, bo kartki z informacją o zawieszonych kursach wywieszono dopiero wczoraj i to jeszcze nie na wszystkich przystankach.

<!** reklama left>- Znaczna część taboru jest niesprawna i nie mamy czym wyjechać w trasy. Dlatego zawiesiliśmy niektóre kursy aż do odwołania - tłumaczy Mariusz Kubicki, kierownik działu przewozów w inowrocławskim MPK.

Cięcia dotknęły na razie dwie linie: nr 27 i „ trójkę”. Na tej pierwszej linii z rozkładu wypadło aż 11 kursów, z drugiej łączącej Dworzec PKP z Mątwami - dziewięć. To jednak nie oznacza, że pasażerowie podróżujący autobusami na pozostałych trasach mogą mieć pewność, że pojazdy przyjadą punktualnie.

- Wciąż dochodzi do nieprzewidzianych awarii na trasach. Mamy naprawdę bardzo trudną sytuację. Bez mała dziesięć pojazdów ma ponad 20 lat. Pasażerowie mówią o nich złośliwie, że jeździmy trupami. Te autobusy wyjeżdżają z bazy i w drodze ulegają awariom - przyznaje Mariusz Kubicki.

Były plany, aby tabor uzupełnić nowymi pojazdami. Pieniądze na ten cel miała dać Unia Europejska. Teraz jednak wycofano fundusze i przewoźnik musi znaleźć inne rozwiązanie. MPK prowadzi rozmowy z władzami ratusza w jaki sposób uzupełnić tabor. Pod uwagę brane są dwie możliwości: zakup używanych pojazdów w dobrym stanie lub wzięcie kilku autobusów w leasing. Procedury przetargowe są jednak długotrwałe, więc pasażerowie muszą uzbroić się w cierpliwość, bo przewoźnikowi nieprędko uda się rozwiązać obecne kłopoty.