Z dramatycznymi wydarzeniami na ulicy Korczaka na Błoniu nadal wiąże się więcej pytań niż jest odpowiedzi. Nie udzielą ich także bojący się o swoje bezpieczeństwo sąsiedzi.
59-latka z Błonia nie żyła już trzy dni, gdy znaleźli ją policjanci. Do wczoraj nie było pewności, kto jest mordercą kobiety. Na jej ciele policyjni technicy znaleźli wiele ran tłuczonych.
<!** reklama left>- Zaniepokojeni brakiem aktywności w mieszkaniu lokatorzy zawiadomili komisariat na Błoniu – mówi Ewa Przybylinska, rzeczniczka bydgoskiej policji. - Z mieszkania dochodziły głosy, ale nikt nie otwierał drzwi. Policjanci weszli do domu przez balkon. W środku było trzech chłopców.
Podczas rozmowy na komisariacie jeden z nich wprowadził funkcjonariuszy w osłupienie, bo stwierdził, że w domu została jeszcze... ciocia, której zwłoki leżą za szafą. Potwierdziła to ekipa dochodzeniowo-śledcza, która do późnego wieczora zdejmowała z miejsca zbrodni wszystkie ślady, mogące pomóc w ujawnieniu jej sprawcy.
- To spokojna klatka, mieszkają tu przede wszystkim emeryci - po długich namowach zgodził sie porozmawiać jeden z lokatorów. - Sam jednak staram sie wracać z pracy za „jasnego”. Tu często w klatce jest pełno młodzieży, trochę chuliganią - wskazuje nowe, ale już nadpalone framugi okien na piętrze. - Każdy z nich osobno jest miły, gdy są grupą, lepiej nie podchodzić. Nawet gdyby coś się stało, starsze osoby nie otworzą drzwi i nie zwrócą uwagi, zbyt się boją - nie kryje. Mało wie o ofierze. Twierdzi, że mieszkała tu może cztery lata. - Żyła z kimś, mieszkał z nią też młody chłopak. Czy syn, nie wiem. Czasem było tam głośno, był pewnie alkohol. Ludzie tu się nie znają, każdy ma swoje na głowie.
- Znałem tę kobietę tyle, co na „dzień dobry” - mówi sąsiad z czwartego piętra. - Niczym szczególnym się nie wyróżniała. Dopiero od policji dowiedziałem się, co tu zaszło. Nic więcej nie powiem, wie pan, jaka to dzielnica.
Podczas rozpytywania do zabójstwa przyznał się 17-latek. Okoliczności oraz powody zbrodni nie są jednak znane.
- Kobieta była jego prawnym opiekunem, tworzyła rodzinę zastępczą – mówi Ewa Przybylinska. - Oprócz trzech osób z mieszkania, zatrzymaliśmy jeszcze jedną. Wszystkie mają od 14 do 18 lat.