Zbieracz śmieci w mieszkaniu to duży problem dla lokatorów. Takie przypadki są w całym Kujawsko-Pomorskiem

Zobacz wideo: Dramatyczne dane dotyczące zgonów w Polsce

Lokatorzy bloku w bydgoskim Fordonie mają kłopot z sąsiadką. Kobieta miała męża i ma czworo dzieci, ale została sama. - Jesteśmy my, sąsiedzi, ale ona nie daje sobie pomóc - podkreślają.
Opowiadają: - To pani koło 50-tki, bezrobotna. Nie wiemy, czy ma jakikolwiek dochód. Kiedyś leczyła się psychiatrycznie. Leczenie przynosiło skutki. Spokojniej nam się wtedy żyło. Sąsiadka przestała jednak być pod kontrolą specjalistów.

Cyrki się dzieją. - W domu trzyma śmieci. Grzebie w osiedlowych kontenerach , szukając jedzenia. Brudzi klatkę schodową i swoje mieszkanie. Już na półpiętrach czuć brzydki zapach z jej domu. Sama też się zaniedbała. Nie myje się. Nosi brudne rzeczy.
Zrobiła się agresywna. - Wyrzucała słoiki przez okno, śmieci wywala - wspominają lokatorzy. - Wyzywa nas. Zaatakowała panią sprzątaczkę. Zamknęła ją w piwnicy.

Schorowana kobieta stwarza również inne zagrożenie.

- Kiedyś gotowała śmieci, innym razem trociny. Dym wydobywał się z jej mieszkania - dodają nasi rozmówcy. - W wakacje dwa razy straż pożarną wzywaliśmy. Ze względów bezpieczeństwa, ale i z powodu zadłużenia, odcięto jej gaz. Nie ma jak gotować na kuchence. Prądu sąsiadka też nie ma. Jedynie bieżącą wodę.

Sąsiedzi kontynuują: - Chcieliśmy pomóc. Ona z nami nie rozmawia. Zostawialiśmy jej obiady na wycieraczce. Otwierała drzwi, brała jedzenie, ale wyrzucała przez okno. Zamierzała chyba pokazać, że jej na niczym nie zależy.

Lokatorzy bloku w Fordonie zgłaszali sprawę administracji, dzielnicowemu i pracownikom socjalnym. - Przychodzą, słuchają, odchodzą. Tej pani od ośmiu lat nie powinno tutaj być. Właśnie przed ośmioma laty zapadł wyrok eksmisyjny. Nie chodzi nam o to, żeby pozbywać się sąsiadki, tylko, żeby ktoś się nią zajął.

Więcej jest podobnych przypadków w Kujawsko-Pomorskiem. Mieszkaniec Grudziądza tyle zepsutego jedzenia, butelek, kartonów i innych odpadków zgromadził u siebie, że sięgały sufitu. W domu 40-latka pojawiły się szczury. - Ale służby, które powinny zająć się jego przypadkiem, długo się nie pojawiały - podkreślali sąsiedzi. - Administracja przeprowadziła na swój koszt generalny remont i dezynsekcję mieszkania naszego sąsiada. Parę tygodni później znów był smród i syf.

Kolejny mężczyzna mieszkał z matką w Inowrocławiu. Staruszka nie radziła sobie z chorym psychicznie synem. W mieszkaniu mieli hałdy śmieci. Jak najemcy otwierali drzwi, to się wysypywały. Wreszcie pracownicy ośrodka pomocy społecznej i Sanepidu, w asyście policjantów, weszli do mieszkania kobiety i syna-zbieracza. Te służby powinny reagować w tego rodzaju sytuacjach. Często towarzyszy im ktoś ze spółdzielni mieszkaniowej, nawet straż miejska.

Inowrocławianin najpierw zabarykadował się w pokoju. Gdy funkcjonariusze poradzili sobie z drzwiami, chory rzucił ostrym przedmiotem, trafił policjanta w głowę.
- Oby naszej sąsiadce pomógł ktoś z zewnątrz, zanim wydarzy się tragedia - kończą mieszkańcy Fordonu. - Jeżeli jej pomoże, to jednocześnie nam.