https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wysypisko w centrum miasta

Michał Sitarek
Węgiel, zniszczone zabawki, stare gazety i zeszyty, zardzewiałe sztućce. Dosłownie wszystko wala się po podwórku przy Polnej. Pewni lokatorzy zamienili je w wysypisko.

Węgiel, zniszczone zabawki, stare gazety i zeszyty, zardzewiałe sztućce. Dosłownie wszystko wala się po podwórku przy Polnej. Pewni lokatorzy zamienili je w wysypisko.

<!** Image 2 align=right alt="Image 94250" sub="Waldemar Lira, jeden z mieszkańców feralnego podwórka przy ulicy Polnej, pokazuje jego zawartość / Fot. Tadeusz Pawłowski">Mieszkańcy wspólnoty mieli już od wielu miesięcy problemy z sąsiadami. - Magazynowali dosłownie wszystko. Nie wiem, kto im w ogóle pozwolił na zajęcie 4 pomieszczeń gospodarczych w szopach. Problem jednak zaczął się 3 miesiące temu, gdy zapadła decyzja o ich rozbiórce - mówi jedna z lokatorek.

- Każdy miał miesiąc na przeniesienie swoich rzeczy - mówi Waldemar Lira. - Jednak sąsiedzi totalnie zignorowali ten nakaz. Gdy zaczęła się rozbiórka, spakowano ich „drobnicę” do worków. Kilkakrotnie zwracaliśmy już uwagę, by posprzątali podwórko. ADM, która zarządza naszym budynkiem, jest bezsilna. Nie pomagają żadne ostrzeżenia. Tymczasem nasze podwórko wygląda jak slums. Wszędzie walają się śmieci. Można tam znaleźć dosłownie wszystko: stare zeszyty, zadzerwiałe naczynia, sztućce, papiery, rozrzucony węgiel. Wstyd nam kogokolwiek zaprosić do domu - mówi bydgoszczanin.

<!** reklama>Rzecznik ADM Krzysztof Nurkiewicz zapewnia jednak, że porządek wróci na Polną. - Dajemy uciążliwym lokatorom ostatni miesiąc na uprzątnięcie podwórka. Jeśli nic się nie zmieni, wypowiemy im umowę najmu. Gdy dobrowolnie nie opuszczą mieszkania, czeka ich eksmisja. Znajdziemy taki lokal socjalny, w którym nie będą mieli możliwości magazynowania śmieci - mówi rzecznik. Mieszkańcy na razie czekają na efekt ultimatum. - Już słyszeliśmy o kilku terminach. Śmieci wciąż jednak tkwią na podwórku - ocenia Waldemar Lira.

To kolejny przypadek, po opisywanym przez nas kilka tygodni temu mieszkańcu Szwederowa, który nie tylko swoje mieszkanie, ale i klatkę schodową oraz piwnicę zamienił w składowisko odpadów. ADM poradziła sobie z nim. Mieszkanie zostało uprzątnięte, lokatorowi grozi, że już nigdy nie odzyska statusu członka tej wspólnoty mieszkaniowej. Jak podkreślają administratorzy domów, sąsiedzi, a przede wszystkim psycholodzy, przypadki przytoczone wyżej są niezwykle trudne do zdiagnozowania i wyleczenia, o ile faktycznie w grę wchodzi schorzenie natury psychicznej.

- Bywa, że mamy do czynienia z urojeniami, wizjami, z ostrymi zaburzeniami i nieprawidłowym postrzeganiem świata, które należy leczyć środkami farmakologicznymi - mówił „Expressowi” Jakub Woźniak, lekarz psychiatra. - Zdarza się też, że diagnozujemy osoby zaburzone o naturze ekscentrycznej, które nie zdają sobie sprawy, że ich działanie wykracza poza normy społeczne, bo oni mają swoje normy.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski