Zobacz wideo: Rozbudowa szpitala Biziela w Bydgoszczy
Niespełna 5 tysięcy głosów było trzeba, by w plebiscycie miejskim wybrać tę inwestycję, która - zdaniem bydgoszczan - najbardziej potrzebuje szybkiej ścieżki realizacji. Wedle danych GUS sprzed 5 lat (trwa właśnie kolejny spis narodowy), Bydgoszcz zamieszkują 354 tysiące mieszkańców. Takie niespełna 5 „tysi” to, według moich obliczeń, 1,3745 proc. (!) obywateli miasta, którzy zdecydowali, że w pierwszym rzucie miejską kasę trzeba wydać na rewitalizację nabrzeży Brdy. Generalnie, nośny jest slogan promocyjny, że Bydgoszcz ma twarz zwróconą ku rzece, więc nie powinno dziwić i to, że w wielotygodniowym plebiscycie miejsce trzecie zajęła rewitalizacja Kanału Bydgoskiego (4593 głosy).
Bydgoszcz podzielona głosami
Między tych laureatów wbiła się jednak i przebudowa ulicy Nakielskiej, przegrywając ze zwycięzcą niespełna 200 kliknięciami (Miasto w 2016, przypominam, liczące 354 tys. i sześciu mieszkańców!), podnosząc jednak od razu larum, że to prosty lobbing i zawężone do partykularnych interesów, sprzeczne z ideami wspólnotowymi, myślenie, zasługujące na hejt i pogardę...
To Cię może też zainteresować
Jako mieszkanka udręczonego staniem w korkach na Fordońskiej lub pod szlabanem na Inwalidów Fordonu, przyznaję bez bicia, że cała moja dorosła rodzina (ze mną na czele) głosowała za trasą W-Z, uważając właśnie, że to interes ponadosiedlowy - bo jak się wszak klient rozpędziłby na Czyżkówku, to by się ocknął pod Toruniem, zadziwiony, że wrzecionowate, acz nowocześnie skomunikowane miasto można połknąć szybkim haustem... Cóż, nie udało się.
Zaledwie tydzień temu, mój znakomity redakcyjny kolega, opisując możliwość powszechnego wyboru prezesów spółdzielni, mieszkaniowych skonstatował, że może się okazać, że do głosu tu dojdą nie najlepsi fachowcy, ale najlepsi demagodzy.
Odnoszę nieodparte i przykre wrażenie, że tu inwestycyjne karty będą rozdawać nie najlepsi zawodowcy od urbanistyki, a najskuteczniejsi lobberzy. Ale może się mylę, jak z oceną sytuacji pod wspomnianym szlabanem przy Inwalidów.
Bystry zawraca na Inwalidów?
Otóż na jednym z forów miejskich pojawił się wpis bydgoszczanina, okraszony zdjęciem kierowcy, który na tzw. bezczela ominął karnie czekającą kolejkę do skrętu w lewo (z Fordonu do centrum), by zawracając na tyłach Inwalidów, ustawić się tuż przed przejazdem, ale już z jego pierwszeństwem... Takich cwaniaczków, odkąd siadam za kółkiem, szczerze nie znoszę, podobnie jak autor wpisu. Mam to całkiem nieprzepisowo, bo odkąd wprowadzono usankcjonowaną jazdę na suwak, zawsze czuję się jak oszukana frajerka, czekająca karnie w ogonku na prawym pasie, przy śmigających lewym „suwakiem” tych, którym bardziej się spieszy (na Kamiennej, o czym każdy bydgoski frajer wie, oszukują zresztą i lewą, i prawą stroną, grzejąc drogą dojazdową obok magazynów budowlanych)... Okazuje się jednak, że i ja, i autor ilustrowanej notatki, jesteśmy w mniejszości, bo większość internetowych komentarzy była... przychylna objeżdżającemu. Skoro wie, że tak można, to czemu nie korzystać? Po co te nerwy? Po co fejsbukowy hejt? Nic to, że z samych siebie jednak się śmiejecie. Gorzej, że mylicie bystrość z brawurą, bo akurat w takiej sytuacji można – jazdą po dostępnym pasie przeciwległego ruchu – stworzyć zagrożenie czołowym zderzeniem. Skoro można, czemu z tego nie skorzystać? Serio?… Głosowanie na najbliższy ciału projekt inwestycyjny miasta jest wielokroć bezpieczniejsze. Ratusz zrobił mnóstwo, by akcję propagować, zachęcić do powszechności. Wydał gazetkę, zaprosił ambasadorów zadań do lobbingu, organizował internetowe spotkania otwarte z ekspertami. Miało być demokratycznie, a wyszło dwuznacznie. Klikałam, jak inni “cwaniacy” na ważny dla mnie projekt, bo inaczej się nie dało. Ale wolałabym, żeby zamiast pchania się pod prąd I familijnego grzania plebiscytowym “suwakiem”, ruchem inwestycyjnym w moim mieście kierowali fachowcy.
