Rozpocznijmy rodacy od krótkiego marszu z ministrem Macierewiczem, bo wszędzie go pełno, na różnych polach bitwy, paradach, marszach oraz przetargach. Kto patriocie roku zabroni?
Sam minister - jak by nie było, siłowego resortu - uroczo, chwilami zalotnie, uśmiechał się do młodych i prężnych patriotów w mundurach w czasie pierwszych manewrów wojsk ochrony terytorialnej, co może być, choć niekoniecznie, widomym znakiem nadejścia lepszych czasów dla mniejszości seksualnych, a to cieszy mnie, jako lewaka, niezmiennie i tu akurat wszystko gra, by nie powiedzieć - maszeruje.
Co wiesz o 11 listopada? [QUIZ]
Przy okazji, nie wierzę tym, którzy, knując, utrzymują, że ministerialna miłość do munduru i armii to objaw obłędu. Wiem coś o tym, sam doświadczając niesłusznych podejrzeń o szaleństwo. W moim przypadku to tylko - tak twierdzi znajomy lekarz, co prawda od dzieci - zwykła paranoja. Sny o potędze niekoniecznie świadczą o chorobie. Nawet sprawa mistrali po dolarze za sztukę ma swój realny wymiar, bo kto był w Egipcie, ten wie, że okazyjnie kupić tam można papirusy, antyczne figurki, a nawet piramidę. Tanie okręty w kraju Faraonów dziwić więc nie powinny ludzi w świecie bywałych.
Ale pomaszerujmy dalej, najbardziej fascynujący wydał mi się pomysł przywrócenia kary śmierci, rzucony, jakby mimochodem, przez samego prezesa Kaczyńskiego. W praktyce może to oznaczać, iż już w przyszłym roku - dlaczego nie przy okazji marszu niepodległości - mogłoby dojść do pierwszych egzekucji, których brak stawiał nas w smutnym rzędzie europejskich państw bez własnego zdania, dotkniętych lewactwem, przez to tak słabych, jak Francja, Niemcy, Hiszpania czy Włochy. Wprowadzenie kary śmierci, nim zrobi to Erdogan w Turcji, który skupił się tymczasem na zamykaniu w więzieniach dziennikarzy, mogłoby być triumfalnym zwieńczeniem samodzielnej, bo polskiej, polityki zagranicznej i rozpoczęłoby nasz dumny marsz na Brukselę, którą wolną, przy okazji naszego święta, racz nam zwrócić, Panie!