W ciągu pięciu miesięcy wojny Rosja atakowała obiekty cywilne niemal 60 razy częściej niż wojskowe. Oto dane: 17,3 tys. ataków na obiekty cywilne i prawie 300 na wojskowe – tak głosi materiał, opublikowany na facebookowym profilu ukraińskiego Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji (CPD.). Podlega ono Radzie Bezpieczeństwa i Obrony. Władze rosyjskie oficjalnie zaprzeczają tym atakom.
Według centrum przyczyną ostrzałów obiektów cywilnych jest m.in. nieprecyzyjność uzbrojenia rosyjskiego i posługiwanie się błędnymi danymi – fałszywymi, bądź już przestarzałymi.
Jak poinformowano w materiale, w miastach takich jak Mariupol, Charków, Czernihów, Bucza, Siewierodonieck i Lisiczańsk ponad połowa powierzchni mieszkalnej została zniszczona bądź uszkodzona.
– Osiem procent ludności Ukrainy, czyli ponad 3,5 mln ludzi pozostało bez dachu nad głową – ocenia CPD
.
Władze Ukrainy są też przekonane, że dochodzi do rozmyślnych ataków na cele cywilne. Na początku lipca CPD podawało, że podczas szczególnie śmiercionośnych ostrzałów w ukraińskich miastach Rosjanie użyli rakiet Ch-22 (w kodzie NATO: AS-4 Kitchen) na taką odległość, na jaką utrzymują one precyzję. Zastosowali je m.in. w Krzemieńczuku, gdzie w ostrzale centrum handlowego zginęło ponad 20 osób.
Do ataków na budynki mieszkalne, szpitale, teatry i szkoły, w których giną cywile, dochodziło od pierwszych dni wojny, a więc w czasie, gdy wojska rosyjskie miały więcej precyzyjnej broni.
Źródło: PAP
mac
