Rozmowy wskazywałyby na to, że GDDKiA poważnie bierze pod uwagę wariant wyłonienia następcy Włochów bez ogłaszania nowego przetargu. I oby ta opcja zwyciężyła. Pozwala bowiem skrócić termin ukończenia trzech odcinków o ładnych parę miesięcy.
Mam też nadzieję, że GDDKiA poszła już po rozum do głowy i nie podpisze nowej umowy z firmą z zagranicy, która i tak przecież korzysta z podwykonawstwa polskich firm, na dodatek często nie rozliczając się z nimi na czas. Takie są skutki tego, że podczas przetargu przede wszystkim bierze się pod uwagę zaproponowaną cenę, a nie realną wycenę kosztów przewidzianych robót. Aby wygrać, oferent rzuca kwoty mocno zaniżone - z cichym założeniem, że potem zmusi się inwestora do podwyżki.
Przeczytaj:
Budowa drogi S5. GDDKiA straciła cierpliwość. Włosi wyrzuceni z budowy
WIDEO: Prace przy rondzie Kujawskim w Bydgoszczy.
