Rodzinę Vanstone poznajemy w bardzo szczęśliwym okresie jej życia. Pędzą miłe, pełne dobrobytu chwile, a rodzice otaczają ogromną miłością dwie córki - Magdalen i Norę. Zwłaszcza pełna temperamentu młodsza dziewczyna, Magdalen, wymaga ich uwagi. Nagle jednak przychodzi dzień, który wywraca wszystko do góry nogami. Pan Vanstone otrzymuje informację, której nie uda się - w tragicznych okolicznościach - utrzymać w tajemnicy. Okaże się, że Vanstone’owie nie byli formalnie małżeństwem, ze względu na wcześniejsze zobowiązania głowy rodziny. Informacja o śmierci za oceanem jego pierwszej żony umożliwiła naprawienie sytuacji - niestety, wszystko działo się zbyt szybko i nie uniknięto błędów. Więc gdy ojciec zginął w wypadku kolejowym, a stara-nowa żona na wieść o tym poroniła i zmarła w połogu, dziewczęta okazały się, zgodnie z przepisami, pozbawione majątku, praw, honoru, a nawet nazwiska... Wadliwie sporządzony testament przekazywał wszystko w ręce znienawidzonego brata zmarłego. A ten nie miał skrupułów i wyrzucił je na bruk. Panienki ze świetnego domu musiały zmierzyć się ze światem.
Pogodzona z losem Nora zdała się na starą guwernantkę i poszła w jej zawodowe ślady. Magdalen jednak przysięgła na grobie rodziców, że zrobi wszystko, by odzyskać imię i majątek rodzinny. I tu zaczyna się intryga, w której kluczową rolę odegrają aktorskie zdolności Magdalen i pewien mistrzowski w swym fachu oszust, luźno powiązany z rodziną matki - kapitan Wragge.
Plan jest (w skrócie) taki, by pod przebraniem wkraść się w łaski nowych właścicieli. A gdy na świecie zostaje tylko wątłego zdrowia kuzyn Magdalen, Noel, wydaje się, że pójdzie jak z płatka - dziewczyna jest piękna i dysponuje nie tylko całym arsenałem śródków aktorskich, ale i niebywałą determinacją w osiągnięciu celu... Niestety, misterną inrtygę przejrzała pani Lecount, guwernantka Noela - i stanie się godną przeciwniczką Magdalen i kapitana Wragge’a...
Znać po Collinsie talenty dramatopisarskie (jego opowieść zamknięta jest w sceny, jak w teatrze), znać zamiłowanie do snucia literackich intryg - pisarz wydaje się czasem wręcz zbyt zachwycony swoimi karkołomnymi pomysłami dramaturgicznymi (co przekłada się nawet na pokaźną objętość książki), oddaje też hołd charakterowi XIX-wiecznej powieści angielskiej. „Córkom niczyim” trudno odmówić przy tym uroku, a prekursorowi powieści sensacyjnej zdolności.
Wilkie Collins, Córki niczyje, Wydawnictwo MG, Warszawa 2016.