https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wielki sołtys małego Bukowca

Maorzata Oberlan
Franciszek Rybka sołtysem jest od 43 lat. - Kocham swoją wieś - mówi. A ludzie kochają jego. Za troskę, uczciwość i dobre serce. Jeśli przyjdzie mu oddać funkcję, zostanie pewnie pierwszym w Polsce sołtysem honorowym. A co!

Franciszek Rybka sołtysem jest od 43 lat. - Kocham swoją wieś - mówi. A ludzie kochają jego. Za troskę, uczciwość i dobre serce. Jeśli przyjdzie mu oddać funkcję, zostanie pewnie pierwszym w Polsce sołtysem honorowym. A co!

<!** Image 2 align=none alt="Image 152063" sub="- Mam dobre życie - uważa Franciszek Rybka. Udana rodzina, szacunek ludzi i poczucie, że jest się potrzebnym. Czego można chcieć więcej? Marzenia sołtysa rekordzisty krążą wokół wsi: by się rozwijała, a nie wyludniała. / Zdjęcia: Jacek Smarz">Maj 1967 roku. W Bukowcu, małej wsi kolo Jabłonowa Pomorskiego, wrze. - Precz z sołtysem! - decydują gospodynie. To one od tygodni w konspiracji przygotowywały grunt pod katechezę dla dzieci. Polska Ludowa, Polska Ludową, ale dzieci wychowywać trzeba w wierze przodków. Jeszcze chwila i wyrośnie w Bukowcu pokolenie ateistów. Kobiety wymyśliły plan: wieś zbierze pieniądze na motocykl dla księdza z sąsiedniej wsi i ten będzie dojeżdżał, by prowadzić lekcje religii.

<!** reklama>Jak postanowiły, tak się stało. Tyle że ówczesny sołtys podzielił się wiedzą o tym przedsięwzięciu z funkcjonariuszami Milicji Obywatelskiej. Pieniądze na motocykl zarekwirowano, ale kobiety sołtysowi nie darowały. Wieś szybko go odwołała i wybrała sobie 41-letniego rolnika, przykładnego męża i ojca.

- W takich okolicznościach zostałem sołtysem - wspomina Franciszek Rybka.

Życiowe zadanie

Dla nikogo, kto zna historię jego rodziny, nie jest stwierdzeniem górnolotnym, że pan Franciszek żyje troską o innych. - We wrześniu 1939 roku Niemcy rozstrzelali ojca. Mama się rozchorowała i po niedługim czasie zostaliśmy sami. Ja, trzynastoletni wówczas chłopak, i pięć moich sióstr. Najmłodsza miała zaledwie rok - wspomina. - Nagle stałem się dorosły. Zostałem ojcem rodziny, której nie udało się jednak uchronić przed rozbiciem.

<!** Image 4 align=none alt="Image 152063" sub="Niedawno we wsi został otwarty sklep spożywczy. Prowadzi go Karolina Rutkowska (w zielonej bluzce), a pomagają siostra Magdalena Płocharczyk i mama Jadwiga. ">Dziewczynki trafiły do różnych rodzin. Po wojnie jednak rodzeństwo odnalazło się, choć zamieszkało w różnych miejscach Polski. Wojenne doświadczenia ukształtowały Franciszka Rybkę na całe życie. Poznał, czym jest nędza, głód i przemożna chęć uchronienia najbliższych przed niebezpieczeństwem. Nie wszystko trzynastoletniemu Frankowi się udało, bo udać się nie mogło. Ale dojrzały już Franciszek zdał egzamin z dbałości i o rodzinę, i o całą wieś.

Jak Bukowiec rzucił się na wodę

Siedzimy przy stole przed domem. Tym samym, w którym mieszkali rodzice sołtysa. Z zewnątrz drewno i pelargonie, wewnątrz - nowocześnie, po miastowemu. Pani Teresa, córka Franciszka Rybki, wnosi świeżutkie faworki, sowicie posypane cukrem pudrem i ciasto z owocami. W tym domu nie podejmuje się gości sklepowymi wypiekami. I żyje się tak, by na przygotowanie i celebrowanie posiłków był czas. Sprawa niby prozaiczna, ale kto wie, czy nie jest receptą na zgraną rodzinę.

<!** Image 5 align=right alt="Image 152063" >Sołtys wspomina. Lata 60. Elektryfikacja. - Chłopy same z Jabłonowa Pomorskiego zwoziły wozami słupy i same je wkopywały w ziemię. Później mieli to odliczone w podatkach. Ja rozliczałem - zaznacza.

Rok 1992. Wodociągi. - Inne wsie się bały obciążenia finansowego, a myśmy się na wodę rzucili. Ach, jak to szło! Mimo gliniastej ziemi gdzieniegdzie - dodaje sołtys.

Rok 1995. Telefonizacja. 1998 - dobudowa kuchni do wiejskiej świetlicy. Drobiazg? O, nie w Bukowcu! Tutejsze gospodynie, oczywiście, zrzeszone w kole, to poważna siła. Rzec można, drugi filar po męskiej Ochotniczej Straży Pożarnej. (Męskiej do czasu, ale o tym później). To na utrzymanie i doposażanie tej kuchni wydaje się co roku większość pieniędzy z wiejskiego funduszu (ostatnio 2250 zł). Decyzja o podziale zapada kolegialnie, ale wynik jakby z góry jest przesądzony...

Wszystkie te daty Franciszek Rybka wymienia z marszu. 84-latek pamięć ma dobrą, a wigoru pozazdrościć mógłby niejeden czterdziestolatek. W historii wsi są też momenty smutniejsze. Ot, choćby likwidacja szkoły przed jakimiś dziesięcioma laty. Budynek z czerwonej cegły kupił radny z pobliskich Mileszew i... - No, i na razie nic się tam nie dzieje - smutno kiwa głową sołtys.

Zaraz jednak przypomina się coś weselszego. Świeża sprawa, bo sprzed tygodnia. We wsi znów działa sklep spożywczy. Dobrze, że jednym chce się pracować i zarabiać, a inni mają możliwość kupienia chleba na miejscu.

<!** Image 3 align=none alt="Image 152063" sub="Córka Teresa i wnuk Adrian mieszkają z panem Franciszkiem. Malutkiego Bukowca nie zamieniliby na miasto.">Raz chciałem zrezygnować...

W czasach PRL sołtys miał więcej obowiązków. Bez niego nie odbyłaby się żadna kontraktacja upraw, gospodarz nie sprzedałby żadnego zwierzęcia (sołtys każdej sztuce wystawiał świadectwo), nie ubezpieczono by żadnej hodowli. Dziś sołtysowi zostało przyjmowanie podatków (ma od tego procent), dbałość o codzienne sprawy Bukowca i interweniowanie, jeśli trzeba, przez radnych. Co jakiś czas sołtys zwołuje wiejskie zebranie. Nawet najskromniejsze fundusze dzieli się wspólnie.

Sołtysowanie to jednak niejedyna funkcja, której poświęcił się Franciszek Rybka. Od lat jest też szefem Ochotniczej Straży Pożarnej w Bukowcu oraz skarbnikiem w spółce wodnej. Świętej pamięci żona nieraz utyskiwała na nawał obowiązków, które mąż brał sobie na głowę. Szczególnie nie podobało się jej to na przykład w sobotę, kiedy bladym świtem do drzwi pukał rolnik. - Sołtysie, jadę do Grudziądza bydlęcie sprzedać. Świadectwa potrzebuję...

Od 1967 roku raz tylko pan Franciszek miał kontrkandydata. A tak dokładnie - kontrkandydatkę. Sam już nie pamięta dlaczego, ale ogłosił we wsi przed planowanymi wyborami (są co cztery lata), że nie zamierza ubiegać się o reelekcję. - Później się jednak rozmyśliłem, tak mnie ludzie namawiali. No, i głupio wyszło wobec tej pani, która już się zdecydowała. Ech! - macha ręką sołtys.

- A ja tak sobie często myślę, że może oddałby już tato pola młodszym... - zagaja pani Teresa.

- Będę sołtysem tak długo, jak Bóg da i ludzie mnie będą chcieli - odpowiada pan Franciszek.

Legitymacje dla dziewcząt

Bukowiec to około trzystu dusz. Ile dokładnie, sołtys nie powie. Dziś nie jest już w stanie stwierdzić, czy nowo przybyły mieszkaniec jest tu zameldowany. Ochrona danych osobowych - oto przykre i niezrozumiałe dla Franciszka Rybki novum. Wieś ma 62 zabudowania (było więcej), 44 gospodarstwa rolne, cztery hodowle trzody chlewnej i pięciu producentów mleka. Pozostałe gospodarstwa są mieszane.

Filarami wsi, jak już zostało powiedziane, są Koło Gospodyń Wiejskich i Ochotnicza Straż Pożarna. To oczko w głowie sołtysa. - Dostaliśmy żuka, starego, bo starego, ale zawsze to jakiś pojazd. Mamy piękne mundurki. Miło popatrzeć, gdy ochotnicy pełnią wartę przy Grobie Pańskim w kościele w Lembargu - przyznaje pan Franciszek. - Doczekałem czasów, w których dziewczyny chcą stworzyć żeńską drużynę OSP (uśmiech). I jestem za! Legitymacje już przygotowuję.

Wychował troje dzieci. Najstarszy syn Tadeusz mieszka niedaleko, bo w Jabłonowie. Młodszy, Ryszard, zdobył tytuł magistra inżyniera w Lublinie, ale bliżej mu było do Boga niż przemysłu spożywczego. Wstąpił do dominikanów, uczył się dalej, by wreszcie uczyć innych - na Akademii Papieskiej w Rzymie. Każdy jego przyjazd to rodzinne święto i ogromna radość. Córka Teresa z mężem i synem mieszka z panem Franciszkiem.

* * *

- Dobre mam życie, a Bukowiec kocham. To moja wieś - kończy sołtys rekordzista. Z domu przynosi medal marszałka województwa, który odebrał 4 czerwca na Gali Samorządowca w bydgoskiej Operze Nova. Ważniejszy jest co prawda ludzki szacunek, ale taka nagroda to też nie byle co. - Docenili i ci na górze - puszcza oko pan Franciszek. Ciekaw jest jeszcze tylko oceny tego Najwyższego.

Warto wiedzieć

Jak Bóg da i zechcą ludzie

Bukowiec to mała wieś w gminie Jabłonowo Pomorskie, w powiecie brodnickim. Liczy sobie około 300 dusz i ma 62 zabudowania. We wsi jest jeden sklep i świetlica wiejska z kuchnią. Prężnie działają Koło Gospodyń Wiejskich i Ochotnicza Straż Pożarna.

Franciszek Rybka ma 84 lata. Od 43 lat jest sołtysem Bukowca. Jest również prezesem OSP i skarbnikiem spółki wodnej. Sołtysem będzie tak długo, „jak Bóg da i zechcą ludzie”. Cały czas jest w formie.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski