Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szlochała z nim cała sala

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Bronisław S. pochodził ze wsi, z Pomorza. Wzrok stracił w wieku 7 lat na skutek przebycia poważnej choroby w dzieciństwie. Potem wyuczył się jednak zawodu szczotkarza.

Bronisław S. pochodził ze wsi, z Pomorza. Wzrok stracił w wieku 7 lat na skutek przebycia poważnej choroby w dzieciństwie. Potem wyuczył się jednak zawodu szczotkarza.

<!** Image 2 align=none alt="Image 213149" sub="Kamienica przy ul Łokietka, w której doszło w marcu 1938 roku do tragedii, jaka dotknęła małżeństwo S. Fot. Tomasz Czachorowski">

Do Bydgoszczy S. trafił w 1936 roku. Najął się wówczas do pracy w schronisku dla ociemniałych przy ul. Kołłątaja, gdzie zajmował się wyplataniem krzeseł, koszy i robieniem szczotek, zarówno na potrzeby zakładu, jak i na sprzedaż. Tam również zamieszkał. Miał wówczas 22 lata.

Pewnego dnia z zamówieniem na kosze przyszła do zakładu starsza od Bronisława o rok Stefania I. Wizytę tej klientki szczotkarz zapamiętał szczególnie. Przy drugim spotkaniu porozmawiali dłużej. Potem przyszła kolej na zamówienie u Bronisława wykonania szczotek. Młodych połączyła sympatia, zaczęli się spotykać poza schroniskiem.

Ślub to wielki błąd

Kilka miesięcy później Stefania wyznała nowemu znajomemu, że jest matką dwuletniego nieślubnego dziecka. Ojcem miał być Franciszek W., z którym kobieta od co najmniej roku nie utrzymywała żadnego kontaktu. Wzruszony tym wyznaniem Bronisław S. wyznał Stefanii miłość, zaproponował wspólne życie i obiecał zaopiekować się kobietą i jej synem. Jednak kobieta, mimo początkowej akceptacji, po kilku dniach wycofała się. Twierdziła, że od tej pory nie będą się już więcej spotykać, bowiem ona ma zamiar wyjść za pewnego wdowca.

<!** reklama>

Jesienią 1937 r. w zakładzie przy Kołłątaja Stefania I. pojawia się ponownie. Już nie wspomina o wdowcu, wyznaje Bronisławowi miłość. Obydwoje postanawiają się w tej sytuacji pobrać. Do ślubu dochodzi w drugi dzień Bożego Narodzenia tego roku. Młodzi zamieszkali w mieszkaniu Stefanii w kamienicy przy ul. Łokietka 49. Szybko jednak w ich małżeństwie pojawiają się nieporozumienia. W wielu przypadkach biorą się one ze ślepoty Bronisława i konieczności wykonywania za niego wielu prostych czynności życiowych. Stefania I. już po paru tygodniach dochodzi do wniosku, że popełniła wielki błąd.

Jestem żonobójcą...

W nocy z 29 na 30 marca 1938 roku doszło do kolejnej kłótni między małżonkami. Stefania oznajmiła, że odchodzi do innego mężczyzny. Potem położyła się spać. Bronisław nie wytrzymał z nadmiaru emocji. Sięgnął po nóż i kilkakrotnie ugodził śpiącą kobietę w głowę, szyję i klatkę piersiową.

Stefania usiłowała uciec, ale zabrakło jej sił. „Ratujta, Bronek pociął mnie nożem” - tym okrzykiem zdążyła jeszcze obudzić swoją młodszą 17-letnią siostrę, z którą wspólnie małżonkowie mieszkali, po czym upadła na podłogę i przestała oddychać. Bezpośrednio po zdarzeniu Bronisław S. udał się na najbliższy komisariat policji przy ul. Dworcowej, gdzie opowiedział, co się stało.

Proces żonobójcy odbył się 10 sierpnia 1938 roku. Już na długo przed jego rozpoczęciem ławy dla publiczności w największej sali bydgoskiego sądu wypełniły się publicznością, dla której zabrakło w końcu miejsc. Na sali Bronisław S. przyznał się do popełnienia zbrodni. Twierdził, że ostatnie dni przed zabójstwem były dla niego koszmarem z powodu zachowania się żony wobec niego. Nosił się z zamiarem popełnienia samobójstwa, w tym celu kupił nawet nóż, tzw. finkę, jednak ostatecznie nie zdecydował się na ten krok.

Biegli psychiatrzy orzekli na sali sądowej, że Bronisław S. jest psychopatą, jego odpowiedzialność za popełniony czyn jest ograniczona, ale jednocześnie stwierdzili, że zbrodni nie popełnił w afekcie.

Pomagała zimna woda

Świadkowie na sali sądowej składali różne zeznania, raz na korzyść oskarżonego, raz go obciążające. Ujawnianie szczegółów pożycia wywoływało na sali liczne szlochy, zwłaszcza żeńskiej części publiczności. Sam oskarżony dwukrotnie zemdlał i wracał do siebie po wypiciu szklanki zimnej wody.

Wieczorem sąd wydał wyrok skazujący Bronisława S. na karę 5 lat pozbawienia wolności, uznając, że działał on w stanie ograniczonej poczytalności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!