W akcji wzięli udział także bydgoscy taksówkarze. Wymierzona była w Bolta, bo Uber dopiero teraz wchodzi na bydgoski rynek. - Jedno z aut prowadził kierowca w basenowych laczkach, po polsku mówił tylko „dzień dobry” - opowiadał potem reporterowi „Expressu” jeden z uczestników prowokacji.
Co to dało? Nic. Pod artykułem na ten temat pojawiło się sporo komentarzy, mocno krytycznych... dla taksówkarzy. A Bolt jak kursował, tak kursuje po mieście, zyskawszy wielu stałych klientów. Nie słyszałem też, by z tego powodu cierpieli pasażerowie czy bezpieczeństwo na ulicach. Chociaż z oszczędnościami na usłudze Bolta różnie bywa. Nie tak dawno temu zamówiłem u kierowcy Bolta niedzielny kurs z centrum do miejscowości leżącej 17 km pod Bydgoszczą. Zapłaciłem 70 złotych. Mniej więcej tyle samo kasowali ode mnie wcześniej taksówkarze z korporacji.
