MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Twój szef, twój wróg

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Tak już mamy, że z reguły za naszymi szefami nie przepadamy. Ba, jesteśmy zwykle święcie przekonani, że na ich miejscu to dopiero byśmy pohulali.

Gdyby tylko odkorkowano nam drogę w góry... A nawet, jak nie nosimy buławy w tornistrze i nie chcielibyśmy za bardzo w tę górę ruszać, to coś tam zawsze mamy im do zarzucenia. Że wredni, że się czepiają, że gonią, że nie rozumieją człowieka prostego, co to czasem musi odsapnąć. Jasne, całkiem często czepiamy się ich słusznie jak najbardziej. Bo w końcu ludzi, którzy z posiadanej władzy robią paskudny użytek, każdy w życiu spotkał wielu. Nawet jak ta władza jest tycia i malutka. Ot, tak na poziomie firmowego działu.

I mniej więcej to było kanwą komedii "Szefowie wrogowie" sprzed paru lat. Niby takiej zwyczajnej komedii kumplowskiej o trójce koleżków, ale ze sporą dawką satyry na realia pracy w warunkach kryzysowych Mieliśmy tu więc szefową molestantkę, szefa korpo-sadystę, szefa matoła, który nigdy nie powinien nikim kierować i trzech poczciwych zwyklaków, którzy jakoś próbują się odnaleźć w zmaganiach z mobberami. Bardzo byłem więc ciekaw kolejnej odsłony - i niestety, dopadł mnie srogi zawód. "Szefowie wrogowie 2" nie mają ani wdzięku, ani świeżości części pierwszej, za dużo też w nich trzecioligowych dowcipasów. Żeby jednak być uczciwym - parę niezłych żartów też tu mamy, więc co jakiś czas śmiejemy się całkiem szczerze.

A pomysł wyjściowy był niezły - nasi bohaterowie porzucają trudny los pracowników najemnych i zakładają swoją firmę. No i okazuje się, że bycie szefem - do tego odpowiedzialnym za gromadę pracowników - to wcale nie taki lekki kawał chleba. I wcale nie źródło samych rozkoszy, ale wręcz przeciwnie - bo jeśli inni szefowie są sprytniejsi, to można szybko skończyć marnie. I cóż, niestety tego potencjału zdecydowanie nie wykorzystano, satyrycznych wtrętów mamy tu niewiele, zarówno tych, dotyczących funkcjonowania świeżutkich szefów, nie potrafiących kierować ludźmi, jak i tych o wolnorynkowej grze. Choć na przykład sekwencja doboru pracowników - kiedy to nowi właściciele kierują się bardzo "ludzkimi" kryteriami - współczuciem, prywatnymi fascynacjami albo urokiem osobistym - a nie kompetencjami, jest całkiem smaczna.

Tak więc oglądamy kolejną część opowieści o trójce białych Amerykanów z klasy średniej, którzy postanawiają tym razem zacząć na swoim. Mają nawet oryginalny pomysł, załatwili sobie promocję w telewizorze, więc zjawia się inwestor. Panowie uruchamiają produkcję, no i wtedy okazuje się, że inwestor postanowił ich wykiwać. Pozostaje tylko powrót do niecnych metod kryminalnych. Dodajmy, że od czasu filmu "Szefowie wrogowie" nasza trójka niestety lekko się zmieniła. Wtedy byli typowymi średniakami - ze średnimi kompetencjami, średnimi ambicjami i średnimi talentami. W części drugiej potraktowano ich grubszą kreską, więc są przeszarżowanymi idiotami jakby z zupełnie innej komedii. Pewnie miało być śmieszniej.
Zresztą generalnie, jeśli chodzi o obsadę, to "Szefowie wrogowie 2" są filmem, w którym skrzą się raczej epizody. I Jennifer Aniston jako pani molestantka, i Christopher Waltz jako zły inwestor, i Kevin Spacey jako psychopatyczny były szef robią zamieszanie. Tak duże, że pewnie część trzecia ułożona będzie już z samiutkich epizodów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!