Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Truskawkowy smak pieniędzy

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Najbardziej bolą kręgosłup, łydki i pięty. Przy dobrych wiatrach da się za-robić 25 złotych dziennie. Mało? - Ale rodziców o forsę nie trzeba prosić - mówią nastolatki, zbierające truskawki w Grubnie. No i jeść można do woli.

 

Najbardziej bolą kręgosłup, łydki i pięty. Przy dobrych wiatrach da się za-robić 25 złotych dziennie. Mało? - Ale rodziców o forsę nie trzeba prosić - mówią nastolatki, zbierające truskawki w Grubnie. No i jeść można do woli.

<!** Image 2 align=right alt="Image 123682" sub="Na tej plantacji za kobiałkę młodzież dostaje 1,5 zł. Przeciętny zbieracz wyciąga 12-15 kobiałek podczas dnia pracy. Truskawki gromadzone są w namiotach, tam też wypłacane są pieniądze. / Zdjęcia: Grzegorz Olkowski">Godzina 5.15 - pobudka. Na 6.00 trzeba dotrzeć przed siedzibę OHP, skąd wyruszą autobusy. Wynajmuje je Roman Marczak, właściciel truskawkowych plantacji pod Chełmnem. Część młodzieży do toruńskiego hufca dowożą rodzice.

 

- Niezłymi autami, więc wiadomo, że pociechy nie mają zarabiać na chleb. Połowa tych nastolatków trafia na truskawki dzięki rodzicom, którzy podchodzą do tematu pedagogicznie: „Sam zarobi, to uszanuje”. Ale są też inne dzieciaki. W ich domach na serio się nie przelewa. Łapią się różnych prac i nie chwalą się rówieśnikom, że na dżinsy zapracowali sami, na polu - zdradzają pracownicy toruńskiego OHP.

Na pewno nie na piwo

Dziś na plantacjach Romana Marczaka (razem 25 hektarów) truskawki zbierają cztery setki ochotników. Po lewej stronie al - słodką odmianę deserową. Po prawej - przemysłowa zengę. Za kobiałkę gospodarz płaci 1,5 złotego. Przeciętny zbieracz wyciąga 12-15 kobiałek podczas dnia pracy, czyli do godz. 14. Pieniądze wypłacane są codziennie, w namiotach.

<!** reklama>- Bilon muszę zamawiać trzy dni wcześniej, bo banki mają kłopoty z drobnymi. A przynajmniej z taką liczbą - uśmiecha się Roman Marczak.

<!** Image 3 align=left alt="Image 123682" >Wieje solidnie i chmury wiszą nad polem. Rządki zengi są zachwaszczone skrzypem i to dodatkowo utrudnia zbieranie. W kucki pracować długo się nie da. Zbliża się godz. 13 i Weronika Słapik zaczyna szorować kolanami po ziemi. Najbardziej bolą ją kręgosłup i pięty. Zapełnia trzynastą kobiałkę. Ma 16 lat i trójkę rodzeństwa. Wychowuje ich mama.

- Pieniędzy nie zmarnotrawię. Oszczędzam - dziewczyna prostuje się nad grządką. - Nie wiem jeszcze na co, ale swoje pieniądze muszę mieć. Czasem na solarium albo jakiś kosmetyk. Na pewno nie na papierosy czy piwo.

Weronika drugi rok jest w OHP, robi kurs kucharski. Właśnie czeka na wyniki testów zawodowych. Jako kucharz - o, to można zarobić! Już miała ofertę - dwa tysiące złotych miesięcznie, a jeśli się sprawdzi, to nawet dwa i pół. Wtedy zapomni o truskawkach i pomidorach („zbierałam w zeszłym roku, też harówka”), zarobi na siebie, a pewnie i mamie coś dołoży.

Roman Marczak truskawki uprawia od 20 lat. Od początku też korzysta z siły roboczej OHP. Lubi chodzić po polu, doglądać, jak idzie robota. Jednemu wyjmie zielone owoce z kobiałki, innych zgani za grupowy relaks na trawce. Jaka jest ta ohapowska młodzież?

- Różna - mówi bez ogródek. - Niedawno narozrabiał delikwent, wsiadający do autobusu w Chełmży. Wpakował się z kieszeniami pełnymi niedojrzałych śliwek, którymi zaczął rzucać w kierowcę. O mało nie spowodował wypadku. Popisy zakończył rozerwaniem siedzenia i... oddaniem moczu. Trzeba było wzywać policję. Zapłaci za swój wyczyn 1200 zł.

<!** Image 4 align=right alt="Image 123682" sub="Karolina i Monika Borowskie zarabiają pieniądze na wakacyjne przyjemności. Na zdjęciu z Romanem Marczakiem, właścicielem plantacji">Dopóki ciało wytrzyma

Od lat, co sezon, powtarzają się też historie z zaginionymi. Dzwoni stroskana matka: „Od dwóch dni córki nie ma w domu; mówiła, że zbiera truskawki u Marczaka”. Więc Marczak sprawdza listy (wszystkie nazwiska wklepuje już do komputera) i szuka zaginionej.

- Nieraz okazuje się, że taka osoba w ogóle w pracy się nie pojawiła. Owszem, skorzystała z bezpłatnego autobusu, ale zamiast na pole, poszorowała do niedalekiego Chełmna. A ze mnie zrobiła sobie tylko alibi - puszcza oko gospodarz.

Z młodymi zawsze jakieś kłopoty się trafią. Rok temu spod skrzydeł 19-latki zniknęła dwójka młodszego rodzeństwa. Alarm, poszukiwania. Okazało się, że dzieciaków znużyła harówka i same postanowiły wrócić do domu. Jednym słowem: trzeba czuwać. Pracownicy OHP, wyprawiający o poranku autobusy, pilnują, żeby mieć nazwiska wszystkich wsiadających.

Została niecała godzina do finiszu. Karolina i Monika Borowskie (16 i 17 lat) zastanawiają się, czy może by już nie spasować. To ich pierwszy dzień. Kręgosłupy obolałe, łopatki sztywne. Siostry chcą sobie zarobić na wakacyjne przyjemności. Rano do autobusu przywiózł je ojciec. Pracuje w firmie zakładającej ogrody, mama jest kasjerką.

- Myślałam, że będzie jeszcze gorzej - rozciera stawy Monika. Skończyła właśnie pierwszą klasę „ekonomika”. Własne pieniądze zarabia nie od dziś. W roku szkolnym dorabiała sobie na przykład jako hostessa. - Podobał mi się udział w degustacji sosów. Chodziłam z tacą krakersów i pojemniczkami różnych dipów. Ludzie takie akcje przyjmują sympatycznie. Gorzej było z zachęcaniem klientów Reala do korzystania z kart promocyjnych - wzdycha szatynka. - Co drugi człowiek podejrzewa, że hostessa chce go na coś naciągnąć... A ja tymczasem miałam tylko informować o warunkach promocji...

Jako hostessa zarobiła całkiem nieźle. Tyle że pieniądze przekazywane pocztą przychodziły z opóźnieniem, trzeba się było dopominać. A na truskawkach płacą od ręki. Ważne jest i to, że plantacje w Grubnie to sprawdzony adres, a praca firmowana przez OHP. Rodzice nastolatek chcieli mieć pewność, że wysyłają je w bezpieczne miejsce. Pytanie tylko, ile dni uda się siostrom przepracować. - Dopóki ciało wytrzyma - deklarują dziewczyny.

To samo mówi Ewelina Wolska, 17-letnia uczennica V LO w Toruniu. W odróżnieniu od innych, ma czerwone ręce. Nie pracuje w gumowych rękawiczkach, bo gołymi palcami zrywa się wygodniej.

- Jestem tu pierwszy dzień, więc nie wiem, czy trudno się to zmywa - zadziornie odrzuca grzywkę ciemnych włosów. Pracuje jak maszynka, kończy 16. kobiałkę. To już jej kolejna praca. Roznosiła ulotki, ale stawka godzinowa spadła z 5 do 3 zł, więc podziękowała, bo nie była to wcale lekka fucha. Teraz planuje wyrobić sobie książeczkę sanepidowską, żeby załapać się gdzieś w gastronomii. Może przy sprzedaży lodów, albo do kelnerowania? Grunt, żeby zarobić.

Mateusz (16 lat) obiecał sobie, że dziś położy się wcześniej. O godz. 21 najlepiej. Niech się kumple śmieją, ma to w nosie. Po kilku godzinach pracy czuje w plecach i nogach narastające zmęczenie. Wczoraj położył się po północy, wstał o 5 rano i teraz to wychodzi. Ale nazbierał 13 kobiałek, czyli zaraz będzie miał w kieszeni niecałe 20 złotych. - Chodzi o to, żeby starych nie prosić. No i żeby pokazać im, że sam potrafię zarobić - wykłada krótko.

Nie po to tyram...

Ekipa toruńskiego OHP właśnie odebrała zlecenie od agencji pracy tymczasowej, rekrutującej pracowników dla Tesco. Przyjmą młodych do nocnej inwentaryzacji (21.00-5.00 rano). Warunek: skończone 18 lat. Płacą 6,50 zł brutto za godzinę. Chętni do tej pracy znaleźli się błyskawicznie.

Niepełnoletni na taki zarobek nie mają szans, bo nocami pracować im nie wolno. Po truskawkach mogą szukać pracy przy kolejnych zbiorach owoców i warzyw. - Ja tam dam radę - zarzeka się Mateusz. Czerwony dres nosi już wyraźne ślady ziemi. Zanim lunie deszcz, chłopak zdąży zapełnić jeszcze jeden koszyk. Dniówkę wypłaconą w namiocie wyda, jak zechce. Na pewno jednak nie będzie taki głupi, jak kolesie puszczający zarobek w wiejskim sklepie przy szosie. - Nie po to tyram.

Warto wiedzieć

Tyle zarabiają młodzi

  • Zatrudniać można osoby, które skończyły 16 lat.
  • Najbezpieczniej szukać pracy przez sprawdzone agencje pracy tymczasowej lub OHP. Ile i w jaki sposób może zarobić młody człowiek? Podajemy kwoty brutto.
  • Pomoc przy wykładaniu towaru na półkach supermarketu - od 6 do 8 zł za godzinę.
  • Obsługa kasy fiskalnej bezgotówkowej (klient płaci kartą) - od 6 do 9 zł.
  • Hostessa przy promocjach - przeciętnie 7-8 zł.
  • Przygotowywanie ofert promocyjnych dla sieci handlowych (adresowanie kopert, pakowanie folderów) - 7 zł.
  • Roznoszenie ulotek - średnio 5 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!