Pogoda obeszła się z truskawkami łagodniej niż z drzewami owocowymi, na polach jest więc co zbierać. Nie wiadomo jednak, kto to zechce robić.
<!** Image 2 align=right alt="Image 54732" sub="Szczyt sezonu truskawkowego dopiero przed nami i ceny na rynku z pewnością spadną, ale za zbieranie owoców plantatorzy muszą płacić swoim pracownikom ciągle tyle samo">Plantatorzy bezskutecznie zachęcają bowiem do pracy w prasie i radiu, szukają zbieraczy dziesiątki kilometrów od swych pól i wysyłają po nich autobusy.
Zbieracz na wagę złota
- Ogłaszamy się w radiu, telewizji, wieszamy plakaty, wysyłamy po ludzi autobusy do Bydgoszczy. Dziennie można zarobić od 50 do 120 złotych, bo truskawki są duże, łatwe do zbioru, ale nie ma kto ich zbierać - nie kryje zdenerwowania Mariola Markiewicz z Buszkowa, gdzie uprawia truskawki na stu hektarach. - W piątek z Bydgoszczy przyjechało dziewięć osób, z Sępólna dwie, a potrzebnych jest... tysiąc. Teraz mamy ich trochę ponad sto.
Rolnicza Spółdzielna Produkcyjna w Sadkach w ubiegłym roku była gotowa zatrudnić 150 i więcej chętnych do zbiorów. Wtedy jednak plantacja miała prawie osiem hektarów powierzchni, a dzisiaj zmniejszyła się do czterech.
<!** reklama left>- W tym roku nie szukamy ludzi za pośrednictwem urzędu pracy, bo są potem z nimi kłopoty - mówi Janusz Dębiak, kierownik działu ogrodniczego RSP. - Zatrudniam kobiety na umowę zlecenie i mogę od nich wymagać. Liczę jednak, że jak zacznie się szczyt zbiorów, koło 20 czerwca, to zbieracze się zgłoszą. Będę potrzebował jeszcze 30-35 osób. Jeśli ich nie będzie, nie damy rady zebrać truskawek.
- Będziemy potrzebowali od 40 do 60 zbieraczy, na razie zapisało się 60 osób, ale nie wiadomo, czy wszyscy zgłoszą się do pracy - dodaje Jolanta Gagajek, właścicielka plantacji w Dębowie. - Oferujemy zimne napoje, lody, przywozimy do pracy nawet z okolic Wojnowa. Mamy nadzieję, że w tym roku uda się nam zebrać wszystkie owoce.
- Ogłaszamy się w mieście, praca jest na miejscu, a chętnych nie ma - mówi Maria Lewandowska, która w Kcyni ma 1,4-hektarową plantację truskawek. - W piątek przyszło do pracy dziewięć osób, a dzisiaj jest jeszcze gorzej: zgłosiły się tylko dwie.
Zaorać pola?
Maria Lewandowska za zebranie kobiałki płaci 1,80 zł. Płaca zbieracza zależy od ceny skupu. - W środę płacili nam 3,54, ale w piątek już 2,50, a więc już na granicy opłacalności produkcji i za kobiałkę nie możemy dać więcej jak 1,40-1,50 złotego - mówi jeden z plantatorów. - Jak tak dalej pójdzie, zlikwidujemy plantację.
- My płacimy 1,40, bo nie możemy płacić 5 euro, jak to obiecuje się często w nieprawdziwych reklamach - mówi z goryczą Mariola Markiewicz. - Dojdzie do tego, że trzeba będzie zaorać plantacje i wkróce będziemy jedli truskawki chińskie, hiszpańskie i marokańskie.