Gdy kurator, zajmujący się panią Anną i jej dziećmi, dowiedział się o kolosalnym zadłużeniu rodziny (36 tys. zł!), zgłosił sprawę prokuraturze. Dziś, gdy znamy już przebieg sprawy i wyrok Sądu Rejonowego w Toruniu, możemy przedstawić tę bulwersującą sprawę ze szczegółami.
Kredyt albo na bruk!
Pani Anna trafiła do ośrodka dla bezdomnych Monar-Markot w Toruniu w 2008 roku, gdy jej konkubent poszedł do więzienia. Miała wówczas sześcioro małych dzieci. Dwoje kolejnych urodziła w Monarze.
Kobieta jest upośledzona umysłowo w stopniu lekkim. „Z uwagi na słabą sprawność intelektu i obniżony krytycyzm jest podatna na wpływy innych, zwłaszcza jeśli pozostaje wobec nich w stosunku zależności” - ustalił sąd, bazując m.in. na opinii biegłych.
Ilona U., kierowniczka Monaru-Markot do 2012 roku, była dla pani Anny osobą znaczącą. Z zawodu pielęgniarka, w Monarze pracowała wraz z mężem. W 2011 roku, jak ustalił sąd, wpadła w poważne kłopoty finansowe. W swoich zeznaniach przed sądem zwrócił na to uwagę jej mąż.
Ilona U. oznajmiła, że jeśli podopieczna nie zaciągnie tego kredytu, wyrzuci ją wraz z dziećmi z placówki. - sędzia Krzysztof Katafias
- Wskazał, że przeciwko oskarżonej już wtedy toczyło się kilka postępowań egzekucyjnych. Z kolei z dokumentów o zajęciu jej wynagrodzenia wynika, że również w latach 2012-2013 zostały wydane przeciwko niej co najmniej cztery nakazy zapłaty - ustalił sędzia Krzysztof Katafias.
Ilona U. pożyczała drobniejsze kwoty nawet od bezdomnych z ośrodka! Panią Annę poprosiła, by zaciągnęła kredyt i pożyczyła jej pieniądze. Podopieczna odmówiła. Wtedy kierowniczka oznajmiła, że jeśli nie zaciągnie kredytu, wyrzuci ją wraz z dziećmi z placówki.
I jeszcze konsolidacja...
9 listopada 2011 roku pani Anna wzięła 14800 zł pożyczki. Łącznie z kosztami prowizji i ubezpieczenia - 18 896 zł. Jak tylko pieniądze wpłynęły na konto podopiecznej, kierowniczka Ilona U. sama przelała na własny rachunek 11 800 zł. Jakim cudem? Upośledzona kobieta przekazała jej wszystkie dane, łącznie z hasłem.
Pani Anna łudzona była obietnicą kierowniczki, że ta w ratach będzie jej oddawać pieniądze. Zrobiła to dwukrotnie. W grudniu 2011 roku przelała 410 zł, w tytule pisząc „rata”. W styczniu 2012 roku - 420 zł, jako „zwrot pożyczki”.
W lutym 2012 roku Ilonę U. zwolniono dyscyplinarnie za finansowe przekręty. Głównie chodziło o losy dotacji dla Monaru od władz Torunia.
Tymczasem bank domagał się spłaty rat kredytu. Ale pani Anna nie miała z czego go spłacać. 28 maja 2012 roku „usłużny” bank zawarł więc z upośledzoną kobietą umowę na kolejną pożyczkę, w wysokości 6384 zł. To nie koniec. Umowy aneksowano. 16 sierpnia 2012 r. na mocy aneksu pani Annie udzielono kredytu w wysokości 33 tys. zł. A 24 kwietnia 2013 roku - aż 42 tys. złotych!
Znaleziona w... Caritasie
Oczywiście, bezdomna matka ośmiorga już dzieci nie miała z czego spłacać tych rat. Doszło do tego, że komornik siadł jej na świadczenie rentowe.
Byłą kierowniczkę Monaru-Markotu pani Anna próbowała odnaleźć samodzielnie. Potem wsparł ją nowy kierownik placówki, Zbigniew Grzesiak. - Przez pewien czas pani U. pracowała w Caritasie. Pojechałem tam z podopieczną, ale pani U. nie zastaliśmy -mówi kierownik Grzesiak. - Usłyszałem od księdza dyrektora, że akurat tego dnia nie ma jej na miejscu, ale że tutaj pracuje. Po kilku tygodniach dowiedzieliśmy się, że tam już nie jest zatrudniona.
Obecnie Ilona U. jest bezrobotna. Sąd Rejonowy w Toruniu skazał ją na 8 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata próby. Kobieta złożyła apelację. - Wpłynęła ona do nas 24 czerwca. Termin rozprawy apelacyjnej dopiero wyznaczymy - mówią w Sądzie Okręgowym w Toruniu.