https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To nie rozbiórka, to bezprawie? [SKANDAL]

Samowolna rozbiórka zabytkowego młynaRozbiórka młyna na ul.Elbląskiej
Samowolna rozbiórka zabytkowego młynaRozbiórka młyna na ul.Elbląskiej Jarosław Pruss
NIK skontrolowała, jak z wojewódzkim konserwatorem zabytków współpracuje Urząd Miasta Bydgoszczy. Doszukała się nie tylko bałaganu w dokumentacji, ale też złamania prawa budowlanego. Urzędnicy twierdzą, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem.

[break]
Młyn przy ul. Elbląskiej na Czyżkówku wybudował pod koniec XIX wieku Max Krüger. Obiekt pełnił swoją funkcję do lat 50. ubiegłego stulecia, a później służył jako magazyn. Budynek dwukrotnie stawał w ogniu, był już poważnie zniszczony. Na początku zeszłego roku został rozebrany, a w jego miejsce stanął budynek mieszkalny.

Według Najwyższej Izby Kontroli wyburzenie odbyło się niezgodnie z prawem.

Bydgoszcz pod lupą NIK

NIK opublikowała właśnie wyniki kontroli pn. „Współdziałanie wojewódzkich konserwatorów zabytków oraz jednostek samorządu terytorialnego”. Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła rażące naruszenie prawa budowlanego w Urzędzie Miasta Bydgoszczy. Zabytkowy młyn przy ul. Elbląskiej wyburzono bez konsultacji z miejskim konserwatorem zabytków. „Doprowadziło to do nieodwracalnego zniszczenia zabytku, do którego ochrony zobowiązany był Prezydent Miasta” - czytamy w raporcie NIK.

PRZECZYTAJ:Uchybienia były, ale to nic

Kontrolerzy ustalili, że „Zniszczony budynek znajdował się w wojewódzkiej ewidencji zabytków od 2005 r., a informacja o tym, że znajduje się także w gminnej ewidencji, została podana do publicznej wiadomości w Uchwale Rady Miasta z kwietnia 2013 r.”.

Pracownicy NIK przecierali oczy ze zdumienia, kiedy przeglądali dokumentację sprawy: „Szczególną uwagę Izba zwróciła na fakt, że pracownicy urzędu w jednych sprawach powoływali się na gminną ewidencję zabytków, a w innych uznawali, że gminna ewidencja zabytków nie istnieje” - czytamy w piśmie pokontrolnym.

Raport wytknął także, że pomiędzy komórkami organizacyjnymi ratusza zabrakło wymiany informacji: „Najpierw miejski konserwator zabytków poinformował wnioskującego o zgodę na rozbiórkę ww. budynku, że został on w 2005 r. ujęty w ewidencji zabytków i zwrócił się o przedstawienie dokumentów niezbędnych do oceny, czy możliwe jest zachowanie obiektu. Kolejny wniosek w tej samej sprawie został złożony po niespełna miesiącu do Wydziału Administracji Budowlanej. Tym razem Wydział Administracji Budowlanej udzielił wnioskodawcy pozwolenia na rozbiórkę tego obiektu, bez uzgadniania tej decyzji z miejskim konserwatorem zabytków”.

NIK wytknęła także bałagan w ratuszowej dokumentacji: „Urząd Miasta Bydgoszczy nie wiedział, ile zabytków nieruchomych, wpisanych do rejestru zabytków, znajduje się na terenie Bydgoszczy: zdaniem miejskiego konserwatora było ich 203, a według danych Wydziału Mienia i Geodezji urzędu - 234.

Urząd się tłumaczy

Katarzyna Łaskarzewska-Karczmarz, dyrektor wydziału administracji budowlanej, mówi, że: - O nie można mówić o jakimkolwiek naruszeniu przepisów ustawy Prawo budowlane przy wydawaniu decyzji o pozwoleniu na rozbiórkę budynku magazynowego przy ul Elbląskiej 1. Sprawa zakończyła się na skutek decyzji wojewody kujawsko-pomorskiego z października 2015 roku utrzymującej w mocy decyzję prezydenta miasta Bydgoszczy z sierpnia 2015 roku, odmawiającej uchylenia ostatecznej decyzji własnej z kwietnia 2014 roku - broni decyzji swoich pracowników.

Nie widzi problemu, w tym, że wyburzenia zabytku nie skonsultowano z konserwatorem. - Wojewoda kujawsko-pomorski uznał stanowisko miasta Bydgoszczy jako prawidłowe i potwierdził, iż konsekwencją braku gminnej ewidencji zabytków w dniu wydawania pozwolenia na rozbiórkę budynku magazynowego przy ul. Elbląskiej 1 był brak konieczności uzgadniania tego pozwolenia z miejskim konserwatorem zabytków - tłumaczy Katarzyna Łaskarzewska-Karczmarz. Dodaje, że na skutek zarządzenia prezydenta z sierpnia 2015 roku założona została gminna ewidencja zabytków dla miasta Bydgoszczy.

Co na to prokurator?

Bydgoska prokuratora prowadziła dwa postępowania w tej sprawie. - Jedno miało charakter karny, a drugie było prowadzone pod kątem działań administracyjnych. Uchybienia stwierdzono, ale nie wyczerpały one znamion przestępstwa - mówi Włodzimierz Marszałkowski, prokurator rejonowy Bydgoszcz- Południe.

Właściciel działki, Zygmunt Skorupiński z firmy Skorbud, nie ma sobie nic do zarzucenia. - Wniosek o zezwolenie na rozbiórkę złożył poprzedni właściciel nieruchomości. Moja firma nabyła nieruchomość ponad dwa miesiące później wraz z prawomocnym zezwoleniem na rozebranie sypiących się magazynów - oświadczał na łamach prasy.

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

o
okolanin
Młyna bardzo szkoda. Świetnie by się nadawał na lofty. Nawet jeśli teraz nie ma na nie wielkiego zapotrzebowania, to niekoniecznie będzie tak zawsze.

Gdy za te powiedzmy kilkanaście lat inwestorzy zaczną się rozglądać po Bydgoszczy za zabytkowymi budynkami do adaptacji, to nic nie znajdą, bo teraz bezmyślnie je burzymy.
p
prawdziwek
Starą parowozownię to na sumieniu mają urzędasy z Pesy, które za produkcją powinni się wynieść do Rynkowa, a nie rozwalić ją aby zostać na Zygmunta Augusta i w godz. pracy na miasto wyłazić. W Rynkowie to mogli by tylko na grzyby wyłazić.
A
Arkadiusz Deja
Młyn był zabytkiem, tylko zapuszczonym, tak jak Młyny Rothera. A ze Bydgoszcz jest biedna jak mysz kościelna, to najprostszym sposobem było zburzenie. Za kilka lat sie zapomni, tak jak o starej parowozowni która miała być odbudowana.
M
MG
młyn nie był zabytkiem i powiedzmy to otwarcie: perełką architektury to on nie był. Może w tym miejscu powstanie fajny blok z widokiem na kanał Bydgoski.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski