Do Bydgoszczy ostatnie pomysły rządu raczej jeszcze nie dotarły, ale oddziały sześciolatków i tak znikają. Bo jest... za mało dzieci. Jak zwykle w takich przypadkach, diabeł tkwi w szczegółach.
PRZECZYTAJ:Niepubliczne przedszkole „Oświata” musi zmienić lokal
Zamknięcie jednego oddziału powoduje, że rodzice muszą dziecko wozić tam, gdzie oddział się uchował. Z drugiej strony wypowiada się dziesięcioletnie umowy prywatnym zerówkom, bo potrzeba przy szkole zaplecza dla starszych uczniów. To wygląda już nie na zamieszanie, ale raczej postępujący chaos.