Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

TIR-y jak już nie na tory, to choć za miasto

Robert Borzyszkowski
Robert Borzyszkowski
Temat rozjeżdżanych przez ciężarówki ulic i dróg jest jak bumerang. Ile razy by go nie odrzucać, wraca dziurami i koleinami ze zdwojoną mocą.

Problem przeciążonych dróg przerasta kolejne rządy, które w kolejnych kampaniach zgłaszają, że teraz to już na pewno trafią tiry na tory. A że infrastruktura kolejowa nie najlepsza, a lobby transportowców samochodziarzy silne, to tiry walą tranzytem przez polskie miasta, a problem dziur i kolein raczej się pogłębia niż znika.

Przeczytaj:Brak TIR-ów w mieście - jakie są z tego korzyści?

Łódzki Instytut Spraw Obywatelskich INSPRO, który od dwudziestu lat stara się wysłać tiry na tory, podaje, że jedna 40-tonowa ciężarówka potrzebuje trzech sekund, żeby rozjechać drogę w takim stopniu jak ponad 163 tys. samochodów przejeżdżających przez ten sam punkt. Lokalni władcy wielkiego wyjścia nie mają, bronią się zakazami w mikroskali, ale głównie to zajmują się łataniem dziur. Taka na przykład trasa Bydgoszcz - Inowrocław zdobędzie chyba tytuł najbardziej sfrezowanego asfaltu na świecie, bo co i rusz drogowcy równają ją aż miło. Jak wytrzymamy jeszcze trzy lata, to „bydgoskie” tiry połknie S5. Chyba że coś połknie budowę trasy S5.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!