Od stycznia 2012 roku w Toruniu obowiązuje czasowy zakaz wjazdu pojazdów ciężarowych o dopuszczalnej masie całkowitej przekraczającej 18 ton. Ograniczenia dotyczą godzin: 6:00-9:00 oraz 13:00-19:00. Jak zakaz sprawdza się u sąsiadów?
- Wprowadzenie takiego rozwiązania zostało poprzedzone analizą ruchu pojazdów w mieście. Wynikało z niej, że najbardziej dokuczliwy i uciążliwy jest ruch pojazdów powyżej 18 ton - informuje Anna Kulbicka-Tondel, rzecznik prezydenta Torunia. - Dodatkowo istniało ryzyko, że gdy przejazd autostradą A1 w okolicy Torunia przestanie być bezpłatny, nasze miasto może czekać kilkunastoprocentowy wzrost ciężkich pojazdów ciężarowych przejeżdżających przez centrum, szczególnie drogą krajową nr 1 przez most drogowy. Chcąc przeciwdziałać temu zagrożeniu i zniszczeniu remontowanych za miejskie pieniądze dróg, wprowadziliśmy tego typu ograniczenie.
Przeczytaj także:Historyczny przekrój ulicy i ograniczenie ruchu - to plan rewitalizacji Cieszkowskiego. Kiedy zobaczymy zmiany?
Toruń zdecydowanie chwali sobie eliminację ciężarówek z ruchu w godzinach jego największego natężenia.
- W godzinach szczytu praktycznie nie mamy do czynienia z ruchem pojazdów powyżej 18 ton, co w dużej mierze przekłada się na płynność przejazdu w centrum miasta. Trzeba także zauważyć, że stan dróg jest dużo lepszy niż w sytuacji gdyby ruch tak ciężkich pojazdów odbywał się przez całą dobę - podkreśla rzecznik.
Codzienna obserwacja mieszkańców miasta wskazuje jednak, że mają wątpliwości czy zakaz w ogóle obowiązuje i czy kierowcy go przestrzegają. Ciężarówek na ulicach jest wciąż wiele.
- Ograniczenia te z reguły są respektowane przez kierujących. Wrażenie niestosowania się do zakazu wynika z tego, że część z ciężarówek posiada zezwolenia, część jedzie do firm posiadających takie zezwolenia, część wjeżdża do miasta w godzinach, kiedy zakaz nie obowiązuje, a niektóre pojazdy gabarytowo większe mogą sugerować, że ich tonaż został przekroczony co nie zawsze jest prawdą - uważa podinsp. Wioletta Dąbrowska, oficer prasowy KMP w Toruniu. - Policjanci podczas kontroli drogowych sporadycznie odnotowują przypadki nierespektowania tego ograniczenia przez kierujących ciężarówkami.
Za kilka lat, w roku 2019, Bydgoszcz ma być wolna od tranzytowego ruchu tirów. Skorzystać mają mieszkańcy i miejska komunikacja.
Plan, na pozór, wydaje się prosty. W roku 2019 mamy już jeździć drogą ekspresową S5, więc będzie techniczna możliwość wyprowadzenia ciężarowego ruchu z miasta. Jak korzysta na tym Bydgoszcz, widać chociażby po ul. Wały Jagiellońskie, skąd przeniesiono tranzyt TIR-ów w kierunku Trasy W-Z.
- Ruch odbywa się płynniej, zyskuje na tym komunikacja miejska. Dzięki temu, że nie jeżdżą tamtędy tiry możemy myśleć w najbliższej przyszłości o stworzeniu buspasa na Wałach Jagiellońskich. Wcześniej było to po prostu niemożliwe - mówi Krzysztof Kosiedowski, rzecznik ZDMiKP w Bydgoszczy.
Brak TIR-ów w mieście to zdrowsze powietrze, mniejsze korki, drogi w lepszym stanie i większe bezpieczeństwo. Problem polega na tym, że gdzieś te pojazdy muszą jeździć. Gdy Łódź wprowadzała podobne obostrzenia, zaczęły protestować okoliczne gminy, którym tiry rozjeżdżały drogi i korkowały trasy.
Z TIR-ami walczy też Toruń, ale tam postawiono na zakazy czasowe, a nie totalne - jakie mają obowiązywać w Bydgoszczy. U naszego mniejszego sąsiada tiry (ciężarówki powyżej 18 ton) dostały zakaz wjazdu w godzinach 6.00-9.00 oraz 13.00-19.00. Tylko transporty z pozwoleniami wydanymi przez Miejski Zarząd Dróg mogą w tych godzinach poruszać się po mieście.
- U nas zakaz dotyczyłby jedynie tranzytu. Jest dla nas oczywiste, że ciężarówki, które obsługują centra handlowe czy Bydgoski Park Przemysłowo-Technologiczny, mogłyby wjeżdżać do miasta bez ograniczeń - mówi Krzysztof Kosiedowski.
Każdorazowo wydanie zakazów wjazdu dla określonych grup pojazdów wymaga konsultacji z policją, zarządcą drogi (w tym wypadku GDDKiA oddział w Bydgoszczy) i wytyczenia objazdów.
Przeczytaj komentarz: TIR-y jak już nie na tory, to choć za miasto