Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sztuka drażniąca. Czy kontrowersyjne dzieła Sylwestra Ambroziaka przetrwają próbę czasu

Adam Willma
Adam Willma
Sylwester Ambroziak jest wziętym artystą. Jego prace sprzedawane są na aukcjach od kilkuset (szkice) do kilkudziesięciu tysięcy złotych (rzeźby).
Sylwester Ambroziak jest wziętym artystą. Jego prace sprzedawane są na aukcjach od kilkuset (szkice) do kilkudziesięciu tysięcy złotych (rzeźby). Grzegorz Olkowski
Od zachwytów po oskarżenia o pedofilskie treści - rzeźby z cyklu "Opuszczone" Sylwestra Ambroziaka prezentowane w Parku Rzeźby obok Centrum Sztuki Współczesnej "Znaki Czasu" Toruniu nie przestają budzić kontrowersji. - Nie da się ukryć, że są na świecie rzeczy brzydkie, niemoralne i złe. Nie da się ich upiększyć - broni artystę prof. Tomasz Ferenc, socjolog sztuki z Uniwersytetu Łódzkiego.

Kiedy ostatnio na wystawie sztuki współczesnej z wrażenia ugięły się pod panem kolana?
Prawdę powiedziawszy nie jestem w stanie sobie przypomnieć dzieła, które zrobiłoby na mnie tak wielkie wrażenie.

Czy to aby nie tak, że szokowanie brzydotą zwyczajnie się przeterminowało? Działało pierwszy, drugi i piąty raz, ale w końcu przestaje działać.
Na pewno jesteśmy już opatrzeni z pracami, które są oparte na przemocy i rozbujałym erotyzmie. To wszystko jest już za nami. Media i internet sprawiły, że przeszliśmy już solidny trening. Ale to nie tak, że rzeczy odpychające nie mogą oddziaływać. Przykładem może być amerykański fotograf Andres Serrano. Niemal każda jego wystawa wiązała się z groźbami procesów i potępieniem, bo robił np. zdjęcia martwym ciałom w kostnicach, uzyskując jednak swoiste piękno. To działało na odbiorców. Pomimo opatrzenia, istnieje nadal społeczne tabu, którego złamanie może wywołać wzburzenie pewnych grup. Są zatem tematy, które będą nadal robić wrażenie i nadal wywoływać reakcję.

Ze szkoły wychodzimy z przekazem, że sztuka niesie za sobą przekaz, który potrafi zmienić życie i pociągać masy. Problem w tym, że przekaz we współczesnej sztuce bywa mglisty.
Jestem socjologiem sztuki i zajmuję się przede wszystkim jej odbiorem, ale mam wrażenie, że kiedy świadomy artysta decyduje się na przekaz trudny, operujący brzydotą, to robi to w określonym celu. Tym celem może być poruszenie odbiorcy, zwrócenie uwagi na ważne zjawiska, a nie tylko chęć szokowania. Brzydota to element wachlarza artystycznych możliwości, po który artyści mają prawo sięgać. Bo nie da się ukryć, że są na świecie rzeczy brzydkie, niemoralne i złe. Nie da się ich upiększyć. Nie można zmuszać artysty, żeby zajmował się sztuka dekoracyjną. Nie chcę się stawiać w roli adwokata, ale rejestry dawnej estetyki już nam się wyczerpały i trzeba szukać nowych.

Ale co dziś właściwie świadczy o wybitności? Kiedyś mieliśmy przynajmniej czytelne kryterium – sztuki oglądanej na wystawach nie byliśmy w stanie powielić w domu. Dziś wybitnym artystą jest ten, którego środowisko namaści na wybitnego. To rodzaj umowy, której kryteria są zupełnie niejasne dla odbiorców.
Owszem, te kryteria są niejasne. Socjologicznie rzecz ujmując: sztuką w danym społeczeństwie jest to, co przez dane społeczeństwo jest definiowane jako sztuka. Są gremia kuratorów, muzealników, osób piszących o sztuce, ale są też odbiorcy. I tu następuje często zgrzyt. Prawie 100 lat temu Jose Ortega y Gasset napisał tekst pt. „Dehumanizacja sztuki” o tym dlaczego sztuka nowoczesna jest niepopularna albo wręcz „antypopularna”. Chodzi o uwielbiane wówczas przez garstkę odbiorców awangardy. Ten spór o sztukę najnowszą ciągle trwa. Sztuka najnowsza ciągle jest drażniąca i niepopularna.

Jest jednak pewna różnica. W latach 20. sztukę „drażniącą”, na przekór środowiskom akademickim, uprawiała grupa artystów, która brała na siebie ryzyko obśmiania i klęski finansowej. Dziś uprawia się ja w zaciszu klimatyzowanych sal, za solidne publiczne granty. Sprzeciw stał się komfortowy, prowokacja odbywa się za publiczne pieniądze.
To prawda, ale te publiczne pieniądze publiczne pozyskuje się w rytmie konkursów za zgodą wielu gremiów. Zanim praca artysty zostanie wyeksponowana, zapaść musi wiele decyzji. Sztuka powstaje więc jako efekt finalny pewnych społecznych procesów. To pomysł artysty zaaprobowany przez…

...środowisko.
Przez decydentów, ale – oczywiście – w pewnym sensie przez środowisko.

Hermetyczne środowisko. To już nie jest, w którym artyści byli przewodnikami.
Mamy do czynienia z różnymi obiegami, tak samo jak z teatrem i kinem. Jest sztuka zwrócona do szerokiego kręgu odbiorców, ale są też prace, które będą miały z definicji mniejszą grupę odbiorców. Zawsze tak było i w sumie dlaczego miałoby być inaczej? Czy chcielibyśmy żyć w świecie muzyki, która podoba się wszystkim?

Sądzi pan, że za 100 lat dzieła Sylwestra Ambroziaka będą klasyką, o których nasze prawnuki będą uczyć się w szkołach a zwykli ludzie będą wieszać reprodukcje w salonach?
To pytanie, na które nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć. Nie wiemy co przetrwa, co będzie kolekcjonowane, kupowane. Ambroziak to uznany rzeźbiarz, który funkcjonuje już w świecie polskiej sztuki, wywodzący się z ważnej szkoły. Ale to też niczego nie gwarantuje. Czas pokaże. Koniunktura popularności to bardzo nieprzewidywalna sprawa.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Sztuka drażniąca. Czy kontrowersyjne dzieła Sylwestra Ambroziaka przetrwają próbę czasu - Gazeta Pomorska