https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szczególnie groźne są stare rury

Jarosław Jakubowski
Wyciek oleju opałowego do Wisły zwrócił uwagę na stan naszych rurociągów. Tylko te najnowsze są pod stałym dozorem.

Wyciek oleju opałowego do Wisły zwrócił uwagę na stan naszych rurociągów. Tylko te najnowsze są pod stałym dozorem.

<!** Image 2 align=right alt="Image 71185" sub="Instalacje z trującymi substancjami w Zachemie są stale monitorowane. Ratownicy ćwiczą kilkadziesiąt razy w roku /Fot. Dariusz Bloch
">Wyciek, który nastąpił tydzień temu w okolicy Nieszawy, spowodował pojawienie się na rzece ogromnej plamy. We wtorek skażenie dotarło do Fordonu. Po tym jak zapory przepuściły większość zanieczyszczeń, zdecydowano o posypaniu Wisły substancją wiążącą olej. W czwartek było już „po plamie”, trwało jeszcze tylko wypompowywanie granulatu, który wchłonął truciznę. Od wczoraj jednak Wisłą płynie nowa plama.

Adam Fryckowski, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego, podkreśla, że działania neutralizujące skażenie przeprowadzono według wypracowanego scenariusza. - Ale oczywiście nie wszystko dało się przewidzieć. Po raz pierwszy w Polsce zdarzyło się, aby wyciek nastąpił pod dnem akwenu. Cała akcja dała nam sporo materiału do analiz. Ich wynik przedstawimy, jak sądzę, za kilka tygodni - mówi dyrektor Fryckowski.

<!** reklama>Rurociąg koło Nieszawy nie jest jedynym takim przewodem przebiegającym pod dnem rzeki. Jak poinformował nas Wojciech Schmidt, dyrektor bydgoskiego oddziału Urzędu Dozoru Technicznego, pod dnem Brdy znajdują się między innymi rury gazociągowe. - Nie stwarzają one niebezpieczeństwa dla środowiska, ponieważ gaz natychmiast się ulatnia. W razie rozszczelnienia zachodzi natomiast ryzyko wybuchu gazu - mówi Bogusław Dąbrowski, specjalista od linii przesyłowych w bydgoskim UDT.

Dozór techniczny w naszym regionie ma pod swoją pieczą tylko dwa odcinki linii przesyłowych - rurociągi doprowadzające paliwa do zborników rezerw strategicznych pod Inowrocławiem. UDT może sprawdzać tylko te linie, które powstały po wejściu w życie stosownej ustawy kilka lat temu. Wszystkie rury starsze niż ustawa powinny być kontrolowane przez ich użytkowników. Powinny - ale czy są?

W niewielu przypadkach możemy mieć pewność, że tak jest. Jeden z nich to bydgoski Zachem, gdzie wypracowano bardzo szczelny system bezpieczeństwa. - Substancje trujące są u nas przesyłane na małe odległości. Wszystko jest monitorowane. Mamy zakładową straż ratownictwa chemicznego, poza tym, wśród pracowników jest 200 ratowników chemicznych. Na każdej zmianie jest ich od 30 do 80. Siedemdziesiąt razy w ciągu roku ćwiczą różne „epizody awaryjne” - stwierdza Piotr Kuzimski, rzecznik Zakładów Chemicznych Zachem. Efekty są - od wielu lat nie wystąpiła tam żadna poważna awaria.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski