- Natura nas oszukała - tak skomentowano wczoraj przedostanie się oleju opałowego przez zapory ustawione na Wiśle.
<!** Image 3 align=right alt="Image 70785" sub="Strażacy zabezpieczają rzekę. Olej rozlał się po jej powierzchni „cienkim filmem”">Wczoraj od rana 30 zastępów strażaków w liczbie około 200 osób starało się zatrzymać na wysokości Fordonu plamę oleju opałowego ekoterm. Zanieczyszczenie przemieszczało się z prędkością 1,5 metra na sekundę spod Włocławka, gdzie nastąpił wyciek. Około godziny 11 czoło plamy znalazło się przy moście fordońskim. Wówczas stało się jasne, że zapory ustawione na prawym i lewym brzegu Wisły, wsparte rzędem barek rzecznych, nie dadzą rady zatrzymać oleju.
- Następują turbulencje zanieczyszczeń, olej odbija się od przeszkody, wiruje i przepływa pod nią. Natura jest silniejsza od nas - przyznał bryg. Krzysztof Michałowski, zastępca komendanta kujawsko-pomorskiego Państwowej Straży Pożarnej w Bydgoszczy.
<!** reklama>W sztabie kryzysowym dyżurującym w Kujawsko-Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim ustalono, że plama zostanie posypana granulatem. Ma on wchłonąć olej. Potem strażacy pozbierają kuleczki z rzecznych zastoisk. Dlaczego zdecydowano się na tę technologię dopiero po przejściu plamy przez zapory? Krzysztof Michałowski przyznał wczoraj, że w poniedziałek strażacy nie dysponowali odpowiednią ilością granulatu, jednak zastosowana metoda ustawiania zapór była zgodna z zasadami. - Trzeba pamiętać, że to pierwsze w Polsce zdarzenie tego typu, kiedy wyciek substancji ropopochodnej następuje pod wodą - zaznacza Adam Fryckowski, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego urzędu wojewódzkiego w Bydgoszczy.
Inspekcja ochrony środowiska zobowiązała Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych do właściwego zabezpieczenia miejsca katastrofy.(jar)
