<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/czarnowska_ewa.jpg" >Wczoraj Onet.pl opublikował analizę formułującą tezę, że dziś studia dzienne (zwane stacjonarnymi) są tylko dla... nieudaczników.
Nauka na nich to już nie powód do dumy (bo dostają się kandydaci z teoretycznie lepszymi wynikami), a wręcz przeciwnie. Wybierają ją ponoć osoby, którym anachroniczna organizacja pracy i przestarzałe metody nauczania pozwalają na nicnierobienie. Tak na zabawie i odpoczynku mijają „dziennym” trzy lata albo i pięć, a potem (naiwnie) się dziwią, że pracodawcy ich nie chcą.
<!** reklama>Praktyczny młody człowiek dziś już w czasie studiów powinien pracować lub w inny sposób zbierać doświadczenie zawodowe. Pod tą analizą zaroiło się od komentarzy zainteresowanych. Co ciekawe, niemal w 100 procentach zgodnych z wnioskami publikacji. Rzeczywiście, szkoda dziś czasu na luksus studiowania? Jeśli to prawdziwy obraz naszego szkolnictwa wyższego, to jest to miażdżąca ocena propozycji polskich uczelni.
Może jednak jest światełko w tunelu. Uczelnie przepytywane przez nas co roku z okazji kolejnej rekrutacji kandydatów, teraz jak mantrę powtarzają powiązanie nowo otwieranych kierunków z rynkiem pracy, akcentują praktyczne walory i nowoczesne formy nauczania (np. po angielsku). Jeśli to rzeczywiście będzie miało ręce i nogi...
