Seagal posiada rosyjskie obywatelstwo. Po 24 lutego wrócił do Rosji. W Donbasie odwiedził tzw. obóz filtracyjny w Ołowience, gdzie torturowano i mordowano ukraińskich jeńców wojennych z Azowstalu.
Prowadzący program w Rossija-1 stwierdził jednak, że „kijowski reżim zabił w Ołeniwce ponad 500 członków pułku Azow, używając amerykańskiej broni HIMARS”.
– 98 proc. informacji o Ukrainie przekazywanych jest przez ludzi, którzy nigdy tam nie byli. Wszyscy, w tym też urzędnicy, otrzymują wiadomości prosto z farm trolli – powiedział aktor.
Twierdzi, że rozmawiał z ukraiński więźniami i widział „setki nazistów”. Oni mówili mi „tak, walczyłem”, „uwielbiamy zabijać ludzi”. Powtarzam: Stepan Bandera to osoba, która wpłynęła na bardzo dużą część ukraińskiego społeczeństwa. Naziści nie opuścili Ukrainy od II wojny światowej – mówił.
Steven Seagal dodał, że doszedł do takich wniosków po przeprowadzeniu „prywatnego śledztwa”. O swoich refleksjach opowiedział nawet Siergiejowi Ławrowowi, ministrowi spraw zagranicznych Rosji.
– Powiedziałem mu, że fake newsy są bardziej niebezpieczne od pocisków atomowych. Chodzi mi o to, że jeśli fake newsy się rozmnożą do tego punktu, że obywatele nie będą wiedzieli, czym jest prawda, to ich serca i rozumy mogą być doprowadzone do czegokolwiek, do jakiegokolwiek konfliktu – powiedział Seagal.
Aktor bronił także Rosji twierdząc, że to nie ona jest winna wojny, gdyż nie zawsze odpowiada ten, kto oddał „pierwszy strzał”. – Rozpoczyna wojnę ten, który popycha przeciwnika do stanu, w którym nie ma już wyboru – mówił.
źródła: O2, RMF24
