Zobacz wideo: Tir załadowany po sufit wyjechał z Bydgoszczy do Lwowa
Dla wielu Polaków, w tym przecież bydgoszczan, fakt zaproszenia ludzi uciekających przed wojną był spontanicznym impulsem, bez oglądania się na to, skąd wziąć potem pieniądze na ich utrzymanie. Na zasadzie, że gości się „ma” za swoje i już. Dla wielu jednak okazja zyskania pewnej sumy na to, by w tych kosztach utrzymania sobie w tych niecodziennych okolicznościach ulżyć stała się później cennym wsparciem.
To Cię może zainteresować
Gorzej, że pojawili się i tacy, dla których ekstremalna sytuacja uchodźców stała się możliwością „dealu”, a rodziny ukraińskie towarem do upchania w jakichś slumsach czy przyczepach - byle skasować ten zasiłek. Albo wręcz zarobić na bezradności przybyszów, żądając po kilkaset złotych za kilka godzin odpoczynku pod dachem lub ogromnego przebicia za usługę taksówkarską (na szczęście, wieści o tym dochodzą z daleka, nie Bydgoszczy). Te pomysły trzeba z całą stanowczością potępiać - tak się zresztą dzieje, także na szczeblu urzędowym. Niestety, nieodparcie nasuwają się historyczne skojarzenia: my, Polacy, jesteśmy gotowi do wielkich czynów i poświęceń, ale mamy jako naród i tę drugą, brzydką twarz. To nie jest szmalcownictwo, ale już okropnie cuchnie